
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Kenijskie przysłowie płynące z Rajczy
Sebastian Gierat wiosną miał zadebiutować na ławce trenerskiej zespołu z Rajczy. Wszystko zapowiada jednak, że dane mu to nie będzie.
Po rundzie jesiennej Tomasz Fijak zrezygnował z dalszego prowadzenia Soły. Jego miejsce na ławce trenerskiej zajął Sebastian Gierat, dla którego wiosenne zmagania miałyby debiutanckie w seniorskiej piłce. - W najgorszych myślach nie przewidziałbym tego, że moje początki będą tak wyglądać. Nie ukrywam, że początkowo rozgoryczenie było ogromne. Trudno było się pogodzić z decyzją o zawieszeniu treningów i braku możliwości rozgrywania meczów - mówi nam Gierat. - Tym bardziej żal mi moich zawodników, bo wiem, jak mocno pracowali całą zimę. Za plecami słyszałem, że tak ciężko jeszcze nie było - dodał pół żartem pół serio.
Z perspektywy czasu szkoleniowiec ekipy z Rajczy sądzi jednak, że inna decyzja podjęta być nie mogła. - Dziś już inaczej na to patrzę. Była to jedyna słuszna decyzja. Piłka niestety schodzi na drugi plan. Najważniejsze jest zdrowie - podkreśla. - Jest takie kenijskie przysłowie mówiące o tym, że nie wiemy co to głód, dopóki nie jesteśmy głodni i nie znamy światła, dopóki nie zapadnie noc. Jest w tym wiele prawdy i odniesienia do obecnej sytuacji. My trenerzy teraz docenimy, jak bardzo brakuje nam treningów, meczów, kontaktów z zawodnikami i szatni - zazncza Gierat, który planował, aby w rajczańskiej szatni pojawiło się kilka nowych "twarzy". - Kadra drużyny nie została dopięta na ostatni guzik. Niestety, przez obecną sytuację transfery piłkarzy, których testowaliśmy, stanęły w martwym punkcie - ubolewa nasz rozmówca.
Czy zdaniem 36-letniego szkoleniowca 4. siły Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej jest jeszcze szansa, by tegoroczne rozgrywki dokończyć? - Bardzo byśmy tego chcieli, aby każda drużyna mogła udowodnić swoją wartość na boisku. Ale patrząc realnie na obecną sytuację trudno zakładać, że się to uda. Mam wielką nadzieję, że razem wygramy ten trudny mecz i już wkrótce znów spotkamy się przy okazji spotkań piłkarskich - zakończył.
Z perspektywy czasu szkoleniowiec ekipy z Rajczy sądzi jednak, że inna decyzja podjęta być nie mogła. - Dziś już inaczej na to patrzę. Była to jedyna słuszna decyzja. Piłka niestety schodzi na drugi plan. Najważniejsze jest zdrowie - podkreśla. - Jest takie kenijskie przysłowie mówiące o tym, że nie wiemy co to głód, dopóki nie jesteśmy głodni i nie znamy światła, dopóki nie zapadnie noc. Jest w tym wiele prawdy i odniesienia do obecnej sytuacji. My trenerzy teraz docenimy, jak bardzo brakuje nam treningów, meczów, kontaktów z zawodnikami i szatni - zazncza Gierat, który planował, aby w rajczańskiej szatni pojawiło się kilka nowych "twarzy". - Kadra drużyny nie została dopięta na ostatni guzik. Niestety, przez obecną sytuację transfery piłkarzy, których testowaliśmy, stanęły w martwym punkcie - ubolewa nasz rozmówca.
Czy zdaniem 36-letniego szkoleniowca 4. siły Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej jest jeszcze szansa, by tegoroczne rozgrywki dokończyć? - Bardzo byśmy tego chcieli, aby każda drużyna mogła udowodnić swoją wartość na boisku. Ale patrząc realnie na obecną sytuację trudno zakładać, że się to uda. Mam wielką nadzieję, że razem wygramy ten trudny mecz i już wkrótce znów spotkamy się przy okazji spotkań piłkarskich - zakończył.