
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Kontuzja-kuriozum. "Na początku nie myślałem, że to coś poważnego"
Ostoja defensywy bialskiej Stali oraz zawodnik z najdłuższym stażem w drużynie, Jarosław Piwkowski zimą zaznał bardzo groźnie wyglądającej kontuzji.
Obrońca BKS-u zaznał urazu w pierwszym zimowym sparingu, z Pionierem Pisarzowice. Sytuacja teoretycznie prozaiczna, zawodnik dostał piłką w twarz. Jak się jednak później okazało, po tym uderzeniu zaznał poważnego urazu oka. – Kuriozum. Nigdy nie sądziłem, że moja najpoważniejsza kontuzja w zabawie w piłkę będzie dotyczyć oka. Powiem szczerze, że w pierwszym momencie nie przeszło mi przez myśl, że to coś poważnego. Miałem wrażenie, że po uderzeniu piłka powieka opadła mi na oko. Gdy zorientowałem się, że oko mam nadal otwarte, ale nic nie widzę zrozumiałem, że jak najszybciej powinienem skontaktować się ze specjalistą. Dzięki rodzinie bardzo szybko trafiłem w dobre ręce i tam w końcu dogoniła mnie myśl, co będzie.
Specjalistka poinformowała mnie, że doszło do krwotoku, licznych obrzęków i naruszenia siatkówki, ale że wzrok powróci i to tylko kwestia czasu, a generalnie wszystko jest zależne od szybkości regeneracji organizmu, a w tym przypadku oka. Z jednej strony dobra wiadomość, że wzrok wróci, z drugiej pytanie kiedy. Okulista zaordynował brak jakiegokolwiek wysiłku, schylania,czegokolwiek, co mogłoby doprowadzić do ponownego krwotoku i oderwania siatkówki. Po prostu musiałem leżeć – mówi w rozmowie ze stroną klubową Jarosław Piwkowski.
Doświadczony zawodnik podkreśla również, że pod jego nieobecność młodzież bialskiej Stali dobrze wywiązywała się ze swoich zadań i to do niej należy przyszłość klubu. – Mój rozbrat z piłką trwa dłużej niż u innych,w związku z czym głód piłki jest niesamowity. Rozumiem jednak obecnie panującą sytuację i wierzę, że jeśli będzie nam dane dokończyć sezon, to mi również uda się wrócić do gry i wspomóc drużynę w miarę możliwości. Cieszę się, że młoda krew w BKS-ie pokazała się z bardzo dobrej strony i może znajdą się ludzie, którzy będą chcieli w nich zainwestować. BKS zawsze opierał się na chłopakach z okolic i w pewnym momencie klub od tego odbiegł, a to po czasie doprowadziło go do ruiny. Może warto wrócić do korzeni i budowania “stalowej konstrukcji” – przekonuje Piwkowski.
Doświadczony zawodnik podkreśla również, że pod jego nieobecność młodzież bialskiej Stali dobrze wywiązywała się ze swoich zadań i to do niej należy przyszłość klubu. – Mój rozbrat z piłką trwa dłużej niż u innych,w związku z czym głód piłki jest niesamowity. Rozumiem jednak obecnie panującą sytuację i wierzę, że jeśli będzie nam dane dokończyć sezon, to mi również uda się wrócić do gry i wspomóc drużynę w miarę możliwości. Cieszę się, że młoda krew w BKS-ie pokazała się z bardzo dobrej strony i może znajdą się ludzie, którzy będą chcieli w nich zainwestować. BKS zawsze opierał się na chłopakach z okolic i w pewnym momencie klub od tego odbiegł, a to po czasie doprowadziło go do ruiny. Może warto wrócić do korzeni i budowania “stalowej konstrukcji” – przekonuje Piwkowski.