
Koszmar ligowców z Żywiecczyzny
GKS Radziechowy-Wieprz w ramach ligowej potyczki mierzył się w wyjazdowym meczu z Sołą Rajcza. Mecz zakończył się w sposób „tradycyjny”, jeśli można w ten sposób określić dyspozycję wicelidera w spotkaniach z innymi drużynami z Żywiecczyzny.
– Zagramy na ciężkim i ciasnym boisku, na którym planowanie czegokolwiek mija się często z celem. To spory atut Soły, a dla nas będzie to sprawdzian. Mamy świadomość, że wiecznie lekko, łatwo i przyjemnie nie będzie, bo generalnie przed nami różni rywale i różne boiska, na których przyjdzie udowodnić swoją wyższość – mówił na łamach naszego portalu przed spotkaniem Seweryn Kosiec. Świadczyło to o tym, że faworyt jedzie na wyjazd skoncentrowany, darzy przeciwnika należnym mu szacunkiem, ale przede wszystkim jest świadom swoich umiejętności. Być może te słowa wzbudziły jakieś pokłady nadziei w sercach kibiców związanych z Beskidem Skoczów czy Tempem Puńców, które rywalizują z GKS-em o najwyższe cele i co kolejkę liczą na stratę punktów.
Nadzieje te trzeba było odłożyć na następną kolejkę, bowiem po 9. minutach Soła przegrywała różnicą 2 goli, bo błędy defensorów gospodarzy wykorzystali Łukasz Widuch i Remigiusz Mrózek. Co ciekawe, obie drużyny próbowały grać w piłkę i budować swoje akcje od bramki. Lepiej wychodziło to gościom, bo w 34. minucie prowadzili już 3:0, bo piłkę w siatce umieścił Jakub Urbaś. Miejscowi starali się odpowiedzieć – jeszcze przed przerwą w sytuacji sam na sam Mateusz Balcarek próbował lobować Adriana Rodaka, ale futbolówka po jego strzale zatrzymała się na słupku. Z kolei w drugiej odsłonie tempo trochę „siadło”, a mecz zaczął obfitować w wiele fizycznych starć. Nie przeszkodziło to gościom podwyższyć prowadzenia, a zarazem ustalić wyniku spotkania – w 74. minucie bramkę zdobył bowiem Maciej Łącki.
4:0, 6:0, 5:0, 4:0 – takimi wynikami na korzyść GKS-u zakończyły się jego ligowe starcia z rywalami z Żywiecczyzny w rundzie wiosennej. Jeśli doliczyć do tego pucharowy triumf ze Smrekiem, to bilans staje się jeszcze okazalszy. – Spotkanie dobrze się zaczęło. Szybko zdobyliśmy 2 bramki, na trudnym boisku, jakie jest w Rajczy. Graliśmy bardzo dobrze, a akcje nie były przypadkowe i wynikały z gry "po ziemi", choć murawa temu nie sprzyjała. Później było nam już tylko łatwiej. Uważam, ze byliśmy zdecydowanie lepsi, a wynik odzwierciedla to, co działo się na boisku – zaznaczył trener GKS-u.
– Szybko straciliśmy gole po własnych błędach, które nie powinny się nam przydarzyć. Jeśli dzieje się tak w starciu z rywalem, jakim jest GKS, to potem trudno odrabiać straty. Po naszych przeciwnikach widać, że jest to klasowa drużyna. Koncentrujemy się już na kolejnym meczu i chcemy w nim zagrać jak najlepiej – podkreślił po meczu Jarosław Grygny, szkoleniowiec Soły.