Kilka godzin po arcyważnym zwycięstwie bielskiego Rekordu nad Wisłą Kraków rozmawialiśmy o samym meczu, jak i aktualnej sytuacji w Futsal Ekstraklasie z Adamem Krygerem, szkoleniowcem „biało-zielonych”.

kryger_adam3

SportoweBeskidy.pl: W Rekordzie świętowanie? Adam Kryger: Jakie tam świętowanie! (śmiech) Wygrana z Wisłą to kolejny krok, kolejna bitwa, ale do celu, który sobie założyliśmy droga wciąż jest przecież daleka. Liga się nie skończyła w poniedziałek.

SportoweBeskidy.pl: A pan mocno chyba odczuł emocje wczorajszego hitu w Krakowie? A.K.: Trochę spraw ostatnio się nałożyło w kontekście mojego zdrowia, ale na pewno sporo kosztował go mecz z Wisłą Kraków. Wysiłek dla wszystkich był to duży. Mieliśmy świadomość o co gramy. Wygrana w takich okolicznościach sprawia, że nastrój jest bardzo pozytywny.

SportoweBeskidy.pl: Jak sam mecz pan skomentuje już na spokojnie? A.K.: Cóż, ostatnio piłka nam zabrała, teraz oddała. Bilans gdzieś tam się zatem wyrównuje. Mecz był bardzo wyrównany i równie dobrze mogliśmy go przegrać. Ale grały prawie dwie najlepsze drużyny w lidze. Skończył się pozytywnie, ale studzimy zapędy i wracamy do normalnej pracy. Jak już mówiłem wiele razy mistrzostwa nie wygrywa się z drużynami z czołówki, ale tymi teoretycznie słabszymi. My wygraliśmy z Wisłą, Wisłą z Pogonią, a Pogoń z nami. Tu więc bilans jest na remis. Liczy się teraz kto się potknie w meczach z pozycji faworyta. Rozluźnienie może drogo kosztować.

SportoweBeskidy.pl: A w poniedziałek zobaczyliśmy mistrzowski Rekord? A.K.: Należę do ludzi wiecznie niezadowolonych. (śmiech) Wkradło się w naszą grę dużo błędów, były więc momenty, nad którymi wciąż pracować musimy. To jeszcze nie jest to w stu procentach, ale stawka i atmosfera spotkania zrobiły swoje. Specyficzna hala, w której odbywał się mecz nie sprzyja pokazaniu pięknego futsalu. Na warunki wpływu jednak nie mamy. Obie drużyny miały tego dnia fragmenty naprawdę dobrej gry, ale najważniejsza rzecz to wynik.

SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. A.K.: Dziękuję.