Kursem niezmiennie mistrzowskim
Obfity w bramkowe sytuacje, a w ostatecznym rozrachunku również gole był mecz, który zdecydował o pewnym utrzymaniu przez rezerwy Podbeskidzia przodownictwa w IV-ligowej tabeli.
Aż do 42. minuty wynik potyczki w Bielsku-Białej pomiędzy gospodarzami a zespołem z Rybnika ani drgnął. Wcale jednak tak być nie musiało, bo obie drużyny robiły co tylko mogły, aby otworzyć strzelecki licznik. Szanse "dwójki" Podbeskidzia to m.in. bronione przez golkipera ROW-u uderzenia Giorgi Merebaszwiliego i Mateusza Wypycha, raz też w 20. minucie gości w zamieszaniu uratował słupek. Sebastian Zajac między słupkami Podbeskidzia II także na brak pracy narzekać nie mógł, by wspomnieć o konieczności bronienia pod rząd uderzeń przeciwnika z 18. minuty gry.
Finisz premierowej połowy wraz z początkowym kwadransem po powrocie drużyn z szatni był w aspekcie bramkowym prawdziwym wstrząsem. W 42. minucie szybkość Davida Jamesa dała znać o sobie i bielska defensywa nie zapobiegła utracie gola. Odpowiedź lidera IV ligi śląskiej, grupy 2 była wzorcowa, bowiem w doliczonym czasie Michał Studnicki pewnie wykonał "11". Ciosów faworyta ciąg dalszy to minuty 49. i 55. Wpierw celnie główkował Maciej Felsch, a nieco później pod bramką ROW-u nie zawiódł Damian Chmiel. Podopieczni Marka Sokołowskiego w tym fragmencie losy spotkania de facto rozstrzygnęli.
To, co wydarzyło się w okresie do końca meczu było już jedynie konsekwencją pewności, jaką nabrali bielszczanie i ubytku animuszu tudzież siły w rybnickich szeregach. W 69. minucie solową akcją i wykończeniem popisał się Samuel Nnoshiri, w 74. minucie trafienie dorzucił Marco Siverio Toro, zaś ustalenia rezultatu na okazałe 6:1 dla rezerw Podbeskidzia dokonał Felsch.