To miało być zacięte, trzymające do końca w napięciu starcie derbowe Kuźni z Beskidem. I takie też było.

Kuznia Ustron_2

Długimi fragmentami mecz przebiegał tak, jak tego oczekiwano. Sporo było walki, zaciętości w grze i nieustępliwości z obu stron. Z rzadka dochodziło do spięć podbramkowych, toteż jedna akcja skuteczna miała okazać się tą na wagę trzech „oczek”. W miarę upływu czasu do głosu dochodzili skoczowianie. M.in. odnotować warto sytuację, przy której nieznacznie chybionym strzałem popisał się Marcin Jaworzyn. W 80. minucie, gdy coraz więcej wskazywało na derbowy podział zdobyczy, arbiter wskazał na „wapno”, po zagraniu ręką jednego z zawodników Kuźni. Decyzja była słuszna, podobnie jak i zasłużone prowadzenie Beskidu. Z 11 metrów nie pomylił się Wojciech Padło. To okazało się decydujące wydarzenie potyczki. – Od zdobycia gola Beskid prowadził grę. Z nas „uszło powietrze”, brakowało już tego wcześniejszego ducha walki. Chyba przestaliśmy wierzyć w odrobienie strat – tłumaczy Mateusz Żebrowski, trener zespołu z Ustronia.

Gospodarze chcieli jednak „urwać” choćby punkt. Zmienili taktykę na trzech obrońców i tyleż samo zawodników w ofensywie, ale przyniosło do efekt odwrotny. Z prawej strony dokładnie w pole karne piłkę dorzucił Mateusz Wojaczek, a Jaworzyn tym razem główkował do bramki. Skoczowianie mogli zatem w spokoju kontrolować wynik w ostatnich minutach, a po gwizdku arbitra cieszyć się z jakże cennego łupu w Ustroniu, gdzie w końcowym rozrachunku miejscowi okazali się gościnni.

Kuźnia Ustroń – Beskid Skoczów 0:2 (0:0) 0:1 Padło (80', z rzutu karnego) 0:2 Jaworzyn (87')

Kuźnia: Oleksy – Kuczera (75' Husar), Podżorski, Brachaczek, D.Madzia, Janoszek (75' Polok), Pala, Juroszek, Szymala, Szlajss (55' Kocot), R.Madzia Trener: Żebrowski

Beskid: Mach – Mioduchowski, Adamczyk, Wojciechowski, D.Ihas, Padło, D.Smagło (81' Wojaczek), Kochman (46' Surawski), A.Ihas (55' Greń), Jaworzyn, Kiełczewski (66' Matuszka) Trener: Michalik