Przyszło im zmierzyć się z występującymi w jednej ze śląskich lig okręgowych rezerwami GKS-u Jastrzębie. To natomiast wyłącznie teoria, wszak „dwójka” pod względem personalnym znacznie bardziej przystawała do zespołu, który w sezonie obecnym walczy o punkty II-ligowe. Sam już wynik budzi zastanowienie, bo nie zabrakło wcale dużo, a zebrzydowiczanie nie uniknęliby „dwucyfrówki”. – Zawodnicy, zwłaszcza ci młodzi, mogli przekonać się, jak wygląda piłka na znacznie wyższym szczeblu – przyznaje Grzegorz Łukasik, szkoleniowiec Spójni.

Jak wymagające starcie dla przyjezdnych przebiegało? – Przed przerwą, gdy na boisku przebywali niemal w komplecie piłkarze z „jedynki” GKS-u, nie wyglądało to jakoś bardzo źle. Nieźle broniliśmy się, takie też były założenia – dodaje trener reprezentanta skoczowsko-żywieckiej „okręgówki”. Niemniej jednak w przywołanej premierowej części sparingu futbolówka 3-krotnie lądowała w bramce strzeżonej przez Radosława Kalisza.

Worek z golami rozwiązał się na dobre po upływie godziny test-meczu, jastrzębianie „fantów” zgromadzili finalnie 9. Honorową odpowiedzią ze strony drużyny z Zebrzydowic była asysta testowanego zawodnika i umiejętne wykończenie Piotra Pastuszaka, korygujące rezultat na 5:1 dla gospodarzy. – To lekcja, po której nie możemy się zrażać, a wyciągnąć z niej właściwe wnioski. Mam nadzieję, że takie, które będą procentować w lidze – ocenia Łukasik.