
Lider dopełnił formalności
Bez większej historii przebiegł wczorajszy mecz między rezerwami Rekordu a outsiderem z Wisły Wielkiej. "Rekordziści" zdominowali rywala, co udokumentowali w rezultacie.
- To był trochę nasz obowiązek wygrać to spotkanie. Zagraliśmy skutecznie, skoncentrowani, z dobrym nastawieniem do rywala. Zrobiliśmy swoje, a też potrzebowaliśmy takiego przekonującego zwycięstwa, aby pokazać, że w ataku również zmierzamy w dobrym kierunku - mówi w rozmowie z naszym portalem Dariusz Rucki, trener rezerw Rekordu.
Cóż tu wspomnieć po takim spotkaniu. Bielszczanie zdominowali jego przebieg. Ważne w meczach faworyta z outsiderem jest szybkie potwierdzenie swojej dominacji. To też "rekordzistom" się udało. W 12. minucie Łukasz Szczurek otworzył wynik meczu i od tego czasu zaczęła się istna "nawałnica" na bramkę LKS-u. Większość bramek rezerw Rekordu padało po dobrych oskrzydlających akcjach. Instynktem strzeleckim zabłysnął Sidy Camara - autor 4 trafień. Wyjątkiem jest jednak trafienie Piotra Tomiczka z 40. minuty. Młody zawodnik cieszył się wówczas z bramki po uderzeniu z dystansu. Wynik meczu został natomiast ustalony po dobrze wyegzekwowanym rzucie karnym Marka Profica.
Ostatecznie "rekordziści" zwyciężyli to spotkanie 8:0. I zwycięzców się nie sądzi. Szczególnie, gdy odnoszą tak przekonujące zwycięstwo. Ale obiektywnie należy zaznaczyć, iż ta wygrana... mogła być bardziej okazała. Paradoksalnie najlepszym punktem LKS-u był jego golkiper, a i poprzeczka oraz słupek stawały "rekordzistom" na przeszkodzie.