
Lider wyrachowany
Kontynuacja udanej jesieni była scenariuszem najmilej widzianym dla GLKS-u Wilkowice, który na starcie wiosny zaprezentował się na tle rywala z Łąki.
Pierwszy mecz o stawkę po dłuższej przerwie jest takim, który należy wygrać za wszelką cenę, niekoniecznie zważając na czysto piłkarską jakość – to opinia, która niczym ulał pasuje do wyjazdowej konfrontacji z udziałem lidera „okręgówki” bielsko-tyskiej. GLKS w Łące solidnie musiał się namęczyć... – Z dużym bólem zębów oglądało się znaczącą większość tego meczu. Na fatalnym boisku piłka nikogo nie słuchała, co spowodowało, że byliśmy świadkami bardzo szarpanej gry – tłumaczy trener wilkowiczan Krzysztof Bąk.
Co najważniejsze, to fakt, że goście swój nakreślony cel zrealizowali. To za sprawą jedynego gola, o którego w 9. minucie postarał się Dominik Kępys. Napastnik GLKS-u przelobował golkipera przeciwnika w następstwie sytuacji, do której doszedł wobec doskonałej asysty Mateusza Kubicy za plecy defensorów LKS-u.
Inne szanse na gole policzyć można na palcach jednej ręki. Gospodarze groźni byli wyłącznie przy stałych fragmentach. A podwyższenie prowadzenia ekipie z Wilkowic nie powiodło się, gdy Kubica uderzał z okolic 11. metra czy też Kępys z bliska po wrzutce Kacpra Śleziaka. W końcowych sekundach jeszcze Maciej Marzec nie zdołał skierować piłki do opuszczonej bramki, kiedy bramkarz LKS-u zapędził się w pole karne lidera przy rzucie rożnym.