LKS Bestwina: groźni dla każdego
To miał być zupełnie inny sezon w Bestwinie. Nieoczekiwanie zespół miejscowego LKS-u rozpoczął go jako uczestnik rozgrywek ligi okręgowej, mimo wcześniejszej degradacji a-klasowej. Z tego względu bestwinianie powinni być zadowoleni z efektu osiągniętego na finiszu piłkarskiej jesieni.
Ostateczna decyzja o pozostawieniu LKS-u Bestwina w gronie drużyn Bielskiej Ligi Okręgowej zapadła w połowie lipca. Niecały miesiąc pozostał więc w Bestwinie na skompletowanie składu i przestawienie się na walkę w wyższej klasie rozgrywkowej. Na wstępie rozgrywek obserwowaliśmy jednak zespół... a-klasowy. Z siedmiu kolejnych meczów inaugurujących sezon drużyna wygrała tylko jeden i szybko „zadomowiła się” w dolnych rejonach tabeli. Receptą na słabe wyniki miała być zmiana trenerska. I pojawienie się w Bestwinie Sławomira Szymali wniosło sporo pozytywnego. Bestwinianie stali się zespołem walczącym, groźnym dla mocnych rywali, a co najważniejsze punktującym. Dość wspomnieć, że ostatnie cztery mecze w roli gospodarza futboliści LKS-u rozstrzygnęli na swoją korzyść. Gorzej było na wyjazdach, ale gdyby zespół z Bestwiny utrzymał prowadzenia w potyczkach z Koszarawą i GKS-em Radziechowy, to na zimę udałby się jako zespół górnej części tabeli „okręgówki”.
Z autorem poprawy gry LKS-u Bestwina, szkoleniowcem Sławomirem Szymalą, podsumowujemy krótko wydarzenia tej jesieni.
- Jak oceni pan postawę swojego zespołu podczas piłkarskiej jesieni? S.SZ.: Gdy nie byłem jeszcze trenerem zespołu z Bestwiny widziałem go w akcji. Miałem pewność drzemiącego w nim potencjału. I z trudnej sytuacji udało się drużynę wyciągnąć wspólnym wysiłkiem. Trochę niedosytu pozostało, bo punktów mogliśmy mieć więcej, ale nie jesteśmy zachłanni. Cieszymy się z udanej drugiej części rundy i w spokoju możemy pracować zimą. Z utęsknieniem czekamy na kolejne mecze o punkty.
- Pozytywne niespodzianki i rozczarowania rundy jesiennej „okręgówki”? S.SZ.: To, co pokazuje tabela w jej czołówce było do przewidzenia, zarówno jeśli chodzi o GKS Radziechowy-Wieprz, Koszarawę Żywiec czy Beskid Skoczów. Rozczarował beniaminek z Ciśca, bo na starcie wydawało się, że na dłużej zadomowi się w czołówce ligi, tymczasem przytrafiła się Maksymilianowi seria meczów bez punktów. Trudno oceniać MRKS Czechowice-Dziedzice. Początek był niezbyt ciekawy, ale zespół zaskoczył. Pozytywnie oceniam też Pasjonata Dankowice.
- Co zapamiętamy z minionej części rozgrywek? S.SZ.: Chyba nic konkretnego nie mogę tutaj wskazać. Dla nas najważniejsza sprawa to wygrane derby na finiszu jesieni. Poza tym nie odstawaliśmy od reszty zespołów. Większość meczów rozgrywaliśmy „na styku”. Nawet z Koszarawą i GKS-em byliśmy bliscy zdobycia punktów.
*** Gwiazdy BLO w opinii trenera: Marcin Herman (pomocnik, Pasjonat Dankowice), Łukasz Błasiak (napastnik, Pasjonat Dankowice), Andrzej Nowakowski (bramkarz, Metal Skałka Żabnica)
Okiem eksperta – Piotr Tymiński (były szkoleniowiec beskidzkich drużyn): – Zespół dostał nieoczekiwanie szansę gry w lidze okręgowej, bo sportowo powinien opuścić jej szeregi. Nastąpiło więc po spadku rozprężenie, które było widoczne na początku nowego sezonu. Ekipie z Bestwiny zupełnie nie wiodło się. Stopniowo gra układała się, doszło do zmiany szkoleniowca i drzemiący potencjał piłkarze zaczęli demonstrować na boisku. W końcu bestwinianie stali się groźni dla teoretycznie mocniejszych drużyn i finiszowali na bezpiecznym miejscu.
LKS Bestwina – 9. miejsce, 20 punktów (6 zwycięstw, 2 remisy, 7 porażek), bilans u siebie: 5-1-1, bilans na wyjeździe: 1-1-6, stosunek bramkowy 21:24.