Maciej Bydliński w STREFIE WYWIADU: na Igrzyska z jasnym celem
W kolejnym odcinku naszej STREFY WYWIADU krótka rozmowa z Maciejem Bydlińskim. Alpejczyk ze Szczyrku rozpoczął właśnie sezon szczególny, okraszony startem podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi w 2014 roku. SportoweBeskidy.pl: Rozpoczynasz sezon szczególny w Twojej karierze. Jakieś emocje dodatkowe temu towarzyszą? Maciej Bydliński: Myślę o kolejnych zawodach, więc sytuacja wygląda podobnie, jak w latach wcześniejszych. Zawsze gdzieś ta myśl zostaje w głowie, że w tym sezonie mamy Igrzyska Olimpijskie, ale wiem, żeby do nich być dobrze przygotowanym muszę odnosić sukcesy w zawodach rangi Pucharu Świata i Pucharu Europy, na których aktualnie sie skupiam.
SportoweBeskidy.pl: Masz gwarantowane miejsce podczas Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Postawiłeś sobie już cel olimpijski? M.B.: Moim celem jest miejsce w najlepszej piętnastce w super kombinacji. Nie chcę się natomiast skupiać na wyniku. Chciałbym, aby przejazdy, które wykonam na Igrzyskach sprawiły mi dużo frajdy i radości z osiągniętego czasu, a miejsce jakie ostatecznie będzie to zobaczymy na miejscu.
SportoweBeskidy.pl: Olimpijski występ był zawsze jednym z Twoich marzeń. Wierzyłeś w to, że będzie Ci dane przygotowywać się do olimpijskiego sezonu z pewną już kwalifikacją? M.B.: Przed poprzednim sezonem zakładaliśmy, że wywalczymy kwalifikację olimpijską. Był to jeden z najważniejszych celów do osiągniecia, który udało sie zrealizować. Nie był to przypadek lub niespodzianka. Jeśli chodzi o przedsezonowe planowanie wyniku, to zawsze wyglada to tak, że patrzymy na sprawę realnym okiem. A więc podobnie, jak ze zbliżającymi się Igrzyskami w Soczi. Zdecydowanie wolę zaplanować miejsce w „15”, a jeśli wyjdzie lepiej to radość będzie jeszcze większa.
SportoweBeskidy.pl: Przygotowania w Nowej Zelandii w czasach przysłowiowego oglądania każdej „złotówki” to konieczność? M.B.: W dzisiejszych czasach tak. Na rozmokłych lodowcach nikt nie jest się w stanie przygotować odpowiednio do sezonu, jak na drugiej półkuli, gdzie panuje zima. Nie pojechaliśmy tam na wakacje... Oszczędzaliśmy na czym się dało. Na trasy podłączaliśmy się pod inne ekipy, aby dzielić koszty. Gotowaliśmy sami, mieszkaliśmy w hostelach. Niektórzy mogą sobie pomyśleć, ze niezły wypad w „głąb świata”, ale wcale to tak wszystko pięknie, jak tamtejsze widoki nie wygląda. Jedzie sie tam przede wszystkim na wysokiej jakości trening na śniegu.
SportoweBeskidy.pl: Coraz więcej dobrego dzieje się w kraju w zakresie tras narciarskich, powstaje m.in. kolejka linowa na Skrzyczne, inne trasy też podlegają modernizacji. Twój rodzinny Szczyrk znów będzie narciarską stolicą tej części Europy? M.B.: Bardzo dobrze, że w końcu coś się ruszyło! Trzymam kciuki, aby rozwijanie narciarskiej infrastruktury nabrało większego tempa i może wtedy, za parę lat, Szczyrk ponownie wróci do lat świetności. Tego byśmy sobie chyba wszyscy życzyli.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. M.B.: Dziękuję.