By osiągnąć cel pewnej przepustki do czołowej „8” zespół znad Białej potrzebował zwycięstwa. I na taki scenariusz zanosiło się w premierowej odsłonie. Przyjezdne na czele z Kornelią Moskwą doskonale spisywały się w bloku, raz za razem powstrzymując liderki łodzianek – Monikę Bociek i Katarinę Lazović. Obie w tym spotkaniu nie odegrały żadnych znaczących ról, natomiast mistrzynie kraju jako drużyna do gry i owszem wróciły.

Łupem siatkarek ŁKS-u Commercecon padły w sposób bezdyskusyjny sety numer 2 i 3. Poprawiły w nich przede wszystkim skuteczność ataku, zwłaszcza Aleksandra Wójcik potrafiła utrzymać równy poziom, na dodatek po bielskiej stronie nie brakowało prostych błędów. W szeregach BKS-u wyróżniała się Carly DeHoog, lecz nie na tyle, by prowadzić zespół do zwycięskiego finiszu.

Kiedy w odsłonie następnej gospodynie odskoczyły na 10:7, a do kwadratu przy słabszej postawie powędrowała decyzją trenera Olivia Różański, sukces łódzkiej ekipy wydawał się bardzo realny. Nieoczekiwanie jednak gra podopiecznych Giuseppe Cuccariniego straciła na jakości, zaś bielszczanki skorzystały na swojej najlepszej „broni” – szczelnym bloku. Ponadto na uwagę zasługują asy serwisowe Martyny Świrad, Marty Wellny i Marty Krajewskiej, prowadzące do wyniku 25:16 na korzyść BKS Stal.

Tie-break miał swój ciężar gatunkowy, ale historii już żadnej. A zwłaszcza pozytywnej z punktu widzenia przyjezdnych. Zmiana stron miała miejsce, gdy ŁKS Commercecon miał w zapasie potężną przewagę 8:2. I choć dystans zmalał nawet do stanu 11:9 dla łodzianek, to ostatecznie utrzymały one nerwy na wodzy, m.in. dzięki punktowej zagrywce Valerii Caracuty. To oznacza, że do ostatniego spotkania z MKS-em Kalisz los bielszczanek wciąż przesądzony nie został...

ŁKS Commercecon Łódź – BKS Stal Bielsko-Biała 3:2 (19:25, 25:21, 25:18, 16:25, 15:11)

BKS Stal:
Moskwa, Kossanyiova, Edelman, Różański, DeHoog, Świrad, Drabek (libero) oraz Dąbrowska, Kowalczyk, Krajewska, Wellna
Trener: Piekarczyk