Zasada „nowej miotły” nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Po raz pierwszy pod wodzą nowego szkoleniowca, piłkarze Metalu Skałki mierzyli się jednak z bardzo wymagającym przeciwnikiem.

Koszarawa Zywiec Koszarawa we wcześniejszych meczach kompletowała zwycięstwa, co tyczy się również rywalizacji pucharowej. Gospodarze stanęli więc przed zadaniem trudnym, choć żywczanie mieli pewne obawy przed derbową konfrontacją, także z uwagi na zmianę na trenerskiej ławce Metalu Skałki. – Zawsze nowa postać w roli trenera powoduje, że zespół dodatkowo „spina się”. Inna sprawa, że zawodnicy obu drużyn znają się, bo są przecież z tego samego regionu. Na takie spotkania mobilizacja często jest znacznie większa. Poza tym piłkarsko Skałka ma zawodników potrafiących grać niezłą piłkę – mówi Zbigniew Skórzak, szkoleniowiec Koszarawy.

Już początek potwierdził, że żabniczanom o jakąkolwiek zdobycz będzie ciężko. Goście dokonali szybkiego otwarcia wyniku, a co za tym idzie „ustawienia” dalszego przebiegu meczu. Gola Koszarawa zawdzięcza w dużej mierze sprytowi Wojciecha Gruszki, który celnie główkując najlepiej odnalazł się w polu karnym po „centrze” z rzutu wolnego. – Mecz dobrze się nam ułożył. Mogliśmy po szybko strzelonym golu kontrolować boiskowe wydarzenia – dodaje trener Koszarawy.

Sytuacja miejscowych bardzo skomplikowała się kilka minut przed przerwą. Kombinacyjną akcję napastników żywieckiego zespołu wykończył Łukasz Dziedzina, dając swojej ekipie jeszcze większy komfort przed kolejnym fragmentem potyczki. Losy potyczki rozstrzygnęły się praktycznie w 48. minucie. Błąd przy wybiciu piłki popełnił Andrzej Nowakowski, z czego skorzystał Damian Gołębiowski. Trudność celnego i bramkowego strzału z dystansu zawodnika Koszarawy dodatkowo spotęgowała nierówna warstwa murawy. Zaliczka w postaci trzech goli pozwoliła gościom na znacznie spokojniejszą grę. To ekipa Metalu Skałki częściej operowała piłką, próbowała rozmontować żywiecką defensywę, co jednak w żaden sposób nie udawało się. W samej końcówce miejscowych „dobił” Rafał Hałat, który dobił odbity wcześniej strzał Rafała Rusa. – Nie mieliśmy aż tak dużej przewagi, jak wskazuje na to końcowy rezultat. Ale na niewiele tego dnia pozwoliliśmy rywalowi, stąd pewne zwycięstwo – wyjaśnia z zadowoleniem trener Skórzak, którego podopieczni podtrzymali bardzo dobrą serię meczów ze szczęśliwym finałem. Czy to wstęp do marszu w kierunku IV ligi? Kierunek na ten czas, na pewno właściwy.

Niestety, wspomnieć trzeba również o dramatycznej kontuzji Mateusza Kalfasa. Pomocnik Metalu Skałki musiał opuścić murawę już w 6. minucie. Po ostrym wejściu rywala w polu karnym, co pozostało bez reakcji sędziów, noga zawodnika uległa fatalnemu złamaniu kości piszczelowej w dwóch miejscach. Młodego piłkarza z boiska zabrała karetka pogotowia. Metal Skałka Żabnica – Koszarawa Żywiec 0:4 (0:2) 0:1 Gruszka (4') 0:2 Dziedzina (43') 0:3 D.Gołębiowski (48') 0:4 Hałat (90+1')

Metal Skałka: Nowakowski – P.Biegun (83' M.Biegun), Kozak, Dudka, Urbański, M.Kalfas (6' Kochutek), Krutak (75' M.Kania), Szczotka, Dziki (46' Kupczak), Chowaniec, Stokłosa Trener: Wojtyłko

Koszarawa: Prochownik – Zyzak, Sala, Gołębiowski, Jędrzejas (65' Rus), Biegun, Jakubiec, Dziedzina (62' Hałat), Gruszka (46' P.Kania), Dobranowski (70' Romanowski), M.Fijak Trener: Skórzak