SportoweBeskidy.pl: Minęło już kilkanaście dni od Twojej obrony mistrzowskiego pasa MMA. Jak już „na chłodno” wspominasz wyjazd do Rosji i udział w turnieju „Battle of Volga”?
Marta Waliczek:
Walka w Rosji była dla mnie przede wszystkim sprawdzianem progresu, jaki udało mi się osiągnąć przez ostatnie miesiące. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, iż rywalka była bardzo wymagająca i nie mogłam pozwolić sobie na najmniejsza chwilę nieuwagi. Musiałam pozostać maksymalnie skoncentrowana przez cały pojedynek. Ten intensywny okres ciężkiej pracy mojej i trenera Damiana Herczyka zaowocował w oktagonie podczas „Battle on Volga”. Co do samej gali muszę powiedzieć, że zarówno poziom rywalizacji, jak i organizacja wydarzenia oraz popularność, jaką cieszy się MMA wśród kibiców, robią naprawdę imponujące wrażenie.

SportoweBeskidy.pl: W jednym z wywiadów w mediach powiedziałaś, że była to prawdopodobnie Twoja najlepsza z dotychczasowych walk. Jesteś w formie coraz lepszej?
M.W.:
Nareszcie miałam okazję przekonać się, że moja forma i umiejętności rzeczywiście są coraz lepsze. Ja cały czas trenuję, uczę się, doskonale swoje umiejętności, a bardzo pomagają mi w tym trener oraz moi klubowi koledzy. To także ciężka i naprawdę precyzyjna praca fizjoterapeutów z Ortomedu oraz dietetyka Marcina Zająca. Presję związaną trudnościami ze znalezieniem mi przeciwniczki również udało mi się okiełznać przez wsparcie i rozmowy z bliskimi mi osobami. Na wynik walki złożyły się aspekty zarówno te fizyczne, a więc wypracowane podczas treningów, jak i mentalne, które udało mi się dobrze poukładać w głowie i skupić na walce. Po raz kolejny też nie zawiódł „game plan” i współpraca z narożnikiem.

SportoweBeskidy.pl: Zbliża się Gala Celtic Gladiator w Bielsku-Białej. Wystąpisz w walce wieczoru – czy to dodatkowo Cię mobilizuje?
M.W.:
Tak naprawdę przygotowania do każdej walki mobilizują mnie maksymalnie. Staram się nie narzucać sobie dodatkowej presji. Robię to, co kocham i czuję, że ewoluuję jako zawodniczka i za każdym razem poszerzam swoje możliwości. To jest mój motor napędowy. Jest mi bardzo miło, że Gala Celtic Gladiator odbędzie się w moim rodzinnym mieście, dzięki temu będę mogła się zaprezentować przed własną publicznością. Jednak nie ukrywam, że tak przed, jak i w trakcie walki będę skoncentrowana na tym, żeby zawalczyć jak najlepiej, niezależnie od miejsca, czy widowni.


SportoweBeskidy.pl: Nie jest łatwo o rywalkę dla Ciebie, wiadomo już coś więcej w kontekście najbliższego pojedynku?
M.W.:
Niestety, jest to dla mnie dość irytujący i bardzo poważny problem. Nie do końca potrafię zrozumieć dlaczego tak się dzieje. Mimo iż znaczna część czołowych zawodniczek MMA deklaruje swoje przygotowania, znakomitą formę i niezawodność, to dzieje się tak tylko na portalach społecznościowych. Kiedy dochodzi do rozmów odnośnie walki, entuzjazm i chęci opadają. Jeśli chodzi o moją najbliższą przeciwniczkę rozmowy i pewne ustalenia nadal trwają.

SportoweBeskidy.pl: Stawiasz sobie kolejne wyzwania – jakie jest Twoje marzenie, czy też cel związany z trwającą karierą sportową?
M.W.:
Staram się swoimi myślami i marzeniami nie wybiegać za daleko, a raczej skupiać na kolejnym etapie mojej sportowej kariery czyli walce podczas Gali Celtic Gladiator 29 czerwca. Nie ukrywam, że chciałabym walczyć dla UFC i zapewne gdyby miało to zależeć ode mnie, trenera czy managera, to właśnie tego życzylibyśmy sobie w najbliższej przyszłości.

SportoweBeskidy.pl: Sporty walki w Bielsku-Białej i regionie rozwijają się prężnie. A kibice? Jak zachęciłabyś, zwłaszcza tych nie do końca przekonanych, do wspierania Ciebie i reszty ekipy DAAS Berserker's Team?
M.W.:
W naszym regionie będzie miała miejsce prestiżowa Gala. To chyba pierwsza tego typu impreza sportowa w Bielsku-Białej od wielu lat i będzie można spotkać na niej czołowych zawodników MMA. Być częścią takiego wydarzenia warto moim zdaniem choćby po to, aby przekonać się, jak piękny, nieprzewidywalny i emocjonujący jest to sport.