
Mecz stałych fragmentów
Pierwszą porażkę na wiosnę odnotowali piłkarze ze Ślemienia, którzy musieli uznać wyższość mistrza rundy jesiennej Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej, Górala Istebna.
- Mamy powody do radości, bo zagraliśmy dobry mecz z fajnym, piłkarsko rywalem. Przede wszystkim dobrze wyglądaliśmy w defensywie, choć nie zagraliśmy "na zero" z tyłu - ocenia mecz Dariusz Rucki, szkoleniowiec zespołu z Istebnej.
Początek spotkania należał jednak do zawodników, którzy odważnie ruszyli do ataku. W pierwszych minutach w słupek Górala trafił Rafael Alves Mota. W 30. minucie jednak Smrek dopiął swego i Robson De Souza Novais Filho zamienił na gola rzut rożny. Radość przyjezdnych nie trwała długo, bo raptem 3. minuty. Po rzucie rożnym Bartłomieja Ruckiego zrobił się chaos w polu karnym Smreka, a Artur Barcik niefortunnie trafił do własnej bramki.
W drugiej połowie Góral był bardziej zmobilizowany, jeśli chodzi o zdobycze bramkowe. W 47. minucie Szymon Glet mocno uderzył z rzutu wolnego z 30. metrów, natomiast niespełna kwadrans później na 3:1 trafił Paweł Krężelok - również po rzucie rożnym. Do końca mecz miał otwarty charakter, lecz więcej goli kibice nie ujrzeli, mimo dobrych prób piłkarzy Górala B. Ruckiego i Andrzeja Kąkola oraz Piotra Górnego ze Smreka.
- Nie zagraliśmy tego, co sobie zaplanowaliśmy. Mieliśmy problem z bronieniem i ostatecznie musieliśmy uznać wyższość rywala - zauważa Sławomir Bączek, szkoleniowiec Smreka.