Raz jeszcze wracamy na naszych łamach do ostatnich wydarzeń w Żywcu. Czarni-Góral zmienili nazwę. Pokłosiem decyzji członków klubu jest rezygnacja prezesa. goral zywiec - sara jakubczak Przypomnijmy, iż we wtorek podczas walnego zebrania zapadła decyzja o zmianie nazwy klubu na KS Góral 1956 Żywiec. –Zapowiadałem, że w przypadku zmiany nazwy klubu zrezygnuję z funkcji prezesa. Wywodzę się z grona kibiców Górala, ale uznałem, że to nie jest rozwiązanie, które przyniesie same korzyści. Serce starło się z rozumem. Serce podpowiadało, żeby nazwę zmienić, rozum rozważał, co może się wydarzyć po takiej decyzji. Racje rozumu wzięły górę. Zaważyły kwestie współpracy lokalnej i międzyludzkiej – mówi Michał Mikś, były prezes... Czarnych-Górala. – Decyzja o zmianie nazwy miała charakter demokratyczny. Większość członków klubu podczas walnego zebrania poparła takie rozwiązanie. Mogę tutaj przytoczyć wypowiedź wybitnego polskiego prozaika i publicysty Stefana Kisielewskiego: „Nie ma demokracji bez oficjalnych konfliktów – wyrzekanie się konfliktowości to grób demokratyzmu”. Mam jednak nadzieję, że ten konflikt uda się przerodzić w korzyść zarówno dla miasta, jak również dla KS Góral 1956 Żywiec – dodaje.

Przed nowym zarządem – niebawem powinniśmy poznać jego skład – oraz nowym prezesem nie lada wyzwanie. Zmiana nazwy wywołała w Żywcu sporo dyskusji. Przeciwnikiem takiego rozwiązania był m.in. Antoni Szlagor, burmistrz Żywca. – Osobiście rozumiem Pana Burmistrza. Nie może być kojarzony z jedną, czy drugą grupą. On jest burmistrzem całego żywieckiego społeczeństwa. Dziękuję mu za pośrednictwem waszego portalu za ogromne zaangażowanie w dyskusję nad tą trudną decyzją. Muszę realnie przyznać, że starał się ze wszystkich sił doprowadzić do rozwiązania tej sytuacji w sposób niekonfliktowy i zadowalający każdą ze stron. Nowy zarząd będzie musiał dojść do porozumienia z burmistrzem. Piłeczka będzie po stronie klubu. Dobre relacje z burmistrzem i władzami samorządowymi są potrzebne. Żaden klub w naszym kraju nie jest w stanie funkcjonować bez dobrej współpracy z lokalnymi władzami. Wytaczanie ciężkich armat nie jest dobrym rozwiązaniem. Wojna nie jest nikomu potrzebna. Trzeba patrzeć przede wszystkim na dobro zawodników trenujących we wszystkich sekcjach oraz trenerów, którzy ich szkolą. Klub dochował się wielu wychowanków, którzy odnosili i odnoszą sukcesy w kraju i na świecie. Tego nie można zaprzepaścić. Niezbędna jest współpraca i konsensus – kończy nasz rozmówca.