Pod pełną kontrolą Piasta upłynęła już premierowa odsłona spotkania, w której golami naprzemiennie razili przeciwnika Patryk SkakujIreneusz Jeleń. Ciekawostką jest to, że tuż po powrocie piłkarzy na murawę kibice byli świadkami scenariusza „kopiuj-wklej”. I tak w 52. minucie cieszynianie prowadzili aż 6:0, a wspomniani zawodnicy mogli szczycić się zgodnie... hat-trickami. Dopiero w 55. minucie obraz gry uległ nieco odmianie, bo honorowe trafienie dla przyjezdnych zanotował Jakub Grzybek, lecz krótko po godzinie rywalizacji Miłosz Śnieżek znów musiał bezradnie rozkładać ręce z dość znacznym natężeniem. Swoje okazje wykorzystali: Grzegorz Niemczyk, Jakub JeleńMikołaj Parchański – co ciekawe wszyscy mogli uzyskać pokaźniejszy strzelecki łup. Do imponującej z perspektywy faworyta „dwucyfrówki” dobił w 89. minucie I. Jeleń, którego dorobek wzbogaciły wcześniej 2 asysty. Okazalej w tej materii wypadł jedynie Kamil Janik, którego 3 podania otwierały kolegom drogę do „dziurawienia” siatki bezradnej Spójni.

– Zespół zareagował tak, jak oczekiwałem po środowej porażce wyjazdowej w Istebnej, której mogliśmy uniknąć. Sportową złość było widać od samego początku gry. Nie dość, że zdominowaliśmy mecz całkowicie, to sporo bramek padło po składnych akcjach, a wiele z nich było kopią. To też wielki pozytyw – uważa Kamil Sornat, szkoleniowiec ekipy znad Olzy, która – co równie znamienne w podejściu do spotkania – nie zlekceważyła rywala mierzącego się także ze swoimi trudnościami.

Drużyna z Zebrzydowic ponownie do ligowej batalii przystąpiła w wąskim personalnie składzie, a z konieczności jedną ze zmian w polu dać musiał rezerwowy golkiper Radosław Kalisz. Jak na dłoni widać też, że swoje odegrała niespodziewana rezygnacja trenera Grzegorza Łukasika. – Przyjechaliśmy na wycieczkę. Mecz z naszej perspektywy się odbył, bo argumentów nie mieliśmy w nim żadnych – szczerze podsumował zastępujący dziś szkoleniowca Piotr Pastuszak.