- Rywal był od nas zdecydowanie lepszy. Jedynie przez pierwsze 35. minut mogliśmy nawiązać równorzędną walkę z Orłem. Wypracowaliśmy sobie nawet przysłowiową "setkę", ale jej nie wykorzystaliśmy. Wydajemy mi się, że gdyśmy przez cały mecz utrzymali to tempo, to moglibyśmy sprawić niespodziankę. Pierwszy gol dla rywala rozwiązał worek z bramki i grało nam się zdecydowanie gorzej. Mamy problemy mentalne, które rozpoczęły się od meczu z Podhalanką Milówka. Gdy tracimy bramkę, to przestajemy grać - powiedział po końcowym gwizdku Sebastian Gruszfeld, trener Borów Pietrzykowice, które dziś przegrały... 0:8.
 
Jako pierwszy Ryszarda Elżbieciaka pokonał Robert Mrózek w minucie 40. Jeszcze przed przerwą piłkę do siatki skierował Mrózek raz jeszcze, zaś na 3:0 przymierzył Marcin Pośpiech. Po zmianie stron pierwszego gola strzelił Kamil Gazurek, następnie "dwupaka" wpakował Adrian Lejawa, by w 75. minucie Mrózek skompletował hat-trick'a. Końcowy rezultat uderzeniem z "wapna" ustalił Wojciech Stokłosa. - Gratuluję Orłowi zasłużonego zwycięstwa - podsumował Gruszfeld.