Na Wimbledon to za mało
Ani Katarzynie Kawie, ani Mai Chwalińskiej nie udało się przebrnąć kwalifikacji do wielkoszlemowego Wimbledonu. Obu tenisistkom BKT Advantage nie można jednak odmówić waleczności.
Od wygranej udział w eliminacjach rozpoczęła Katarzyna Kawa. W rozgrywanym "na raty" meczu podopieczna bielskiego klubu pokonała 6/2, 4/6, 6/4 Włoszkę Martinę Di Giuseppe. Kluczem okazały się zwłaszcza 43 wygrywające uderzenia Polki i jej aż 77-procentowa skuteczność w akcjach przy siatce.
Blisko 2,5-godzinne starcie nie pozostało bez wpływu na postawę Kawy w II rundzie. Z rozstawioną z numerem 25 tenisistką urodzoną w Krynicy Zdroju poradziła sobie Rosjanka Vitalia Diatchenko. Bardziej doświadczona przeciwniczka triumfowała 7/5, 6/1, choć w secie premierowym reprezentantka BKT Advantage dysponowała wartościową zaliczką 5/3. Udało się jej jednak na przestrzeni całej rywalizacji wykorzystać zaledwie jedną z 10 szans na przełamanie, a przy 6 "winnersach" zanotowała pokaźną liczbę 24 niewymuszonych błędów.
Na pierwszej przeszkodzie, a była nią notowana na 143. miejscu w rankingu WTA Clara Burel z Francji, swój udział w imprezie wielkoszlemowej zakończyła Maja Chwalińska. Leworęczna tenisistka rozegrała niezły mecz i ma czego żałować. Set otwarcia był zacięty, a w tie-breaku najmniejszą możliwą różnicą punktów triumfowała konkurentka. Kolejna partia to także wyrównany bój, ale jednakowoż sukces Burel 6/4. To Francuzka była zawodniczką aktywniejszą na korcie, a aż 77 proc. wygranych "oczek" po pierwszym serwisie przesądziło o awansie 20-latki do II rundy.