Niby futbol, a jednak szachy
Jeszcze w poprzednim sezonie szlagier "okręgówki", dziś mecz drużyn chcących udowodnić swoją wartość w V lidze...
W Jasienicy nie było otwartego futbolu, bo obie ekipy miały świadomość, że zwycięski gol może być tym decydującym. Momenty jednakże, które mogły zmienić oblicze konfrontacji były. W pierwszej części po podaniu Mateusza Wajdzika bliski zamknięcia akcji był Adam Paleta, ale golkiper gości z Wilkowic piłkę zdążył złapać. Po przeciwnej stronie boiska Pawła Górę zaskoczyć usiłował Maciej Marzec. Rewanżowe 45. minut to – z perspektywy GLKS Nacomi – m.in. uderzenie w słupek Dominika Kępysa i poprawka Jakuba Caputy w boczną siatkę oraz minimalnie chybiona próba Macieja Wiewióry. Drzewiarza mógł na finiszu zgarnąć „maksa”, ale strzał Adama Waliczka z 7. metrów zblokował w ostatniej chwili Dawid Kruczek.
Krzysztof Bąk (szkoleniowiec GLKS Nacomi Wilkowice): Obie drużyny zaprezentowały się świetnie w defensywie, przez co okazji bramkowych dużo dziś nie było. Choć i my, i Drzewiarz mogliśmy o zwycięskie trafienie się pokusić. Przebieg meczu odzwierciedla to, jaką mamy ligę, a więc wyrównaną, z meczami, w których o wyniku końcowym decydują detale. Ten dzisiejszy uważam za sprawiedliwy.
Konrad Kuder (szkoleniowiec Drzewiarza Jasienica): Z gry był to mecz na remis i nikt nie może czuć się skrzywdzony takim rozstrzygnięciem. Nas zaczyna trochę niepokoić to, że nie strzelamy goli przy sile ofensywnej, jaką dysponujemy. Jednocześnie zachowujemy ponownie czyste konto, więc te uczucia lepsze z gorszymi się w jakimś sensie mieszają ze sobą. Dopisujemy punkt i walczymy dalej.