– Większych emocji na boisku nie było, a okazje pojawiły się po obu stronach w skromnej ilości – opowiada Tomasz Sala, szkoleniowiec Sokoła. Goście wypracowali sobie „setkę”, ale Dominik Natanek nie zdołał zaskoczyć pewnego między słupkami ZET-ki Bruno Mazura. Golkiper tyszan odbił także próbę Bogdana Swarzyńskiego. Raz, ale za to poważnie zakotłowało się pod bramką ekipy z Hecznarowic, ale efekt kombinacyjnie rozegranego rzutu wolnego przez miejscowych nie wywarł wpływu na rezultat spotkania.

Po pauzie zmianie uległy okoliczności rywalizacji, wszak do gry zawodnicy powrócili z opóźnieniem po ulewie, jaka przeszła nad boiskiem. – O wynik byłem po pierwszej połowie względnie spokojny. W życiu nie postawiłbym, że dostaniem tyle goli przeciwko drużynie będącej w naszym zasięgu – dodaje Sala.

Tymczasem Rafał Kwaśniewski już w premierowym kwadransie kapitulował po strzałach Kajetana RutkowskiegoDawida Błaszczyka. Próba przejścia na ustawienie z trójką obrońców nie zdała egzaminu, przez co w 77. i 82. minucie futbolówka znów kończyła lot w „prostokącie” przyjezdnych. Chaotyczny obraz Sokoła w niewielkim stopniu skorygował gol honorowy – Swarzyńskiego z 88. minuty, w następstwie kornera wywalczonego dynamiczną akcję Konrada Zięby lewym skrzydłem.