- Nie zasłużyliśmy na porażkę w tym meczu. Popełniliśmy nie juniorskie, a trampkarskie błędy przy straconych bramkach, ale uważam, że i tak byliśmy zespołem lepszym, który stworzył sobie więcej sytuacji strzeleckich - mówił niepocieszony po meczu trener Skałki, Dominik Natanek. 

 

Od samego początku meczu obie drużyny dążyły do wywalczenia przewagi. Pierwsze minuty to gra w środkowej części boiska, jednak to Skałka zdołała otworzyć wynik spotkania. W 20. minucie Dariusz Sierota zaskoczył dwóch obrońców rywali indywidualną akcją, podczas której "zakręcił" wokół nich i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce Soły. Jednak drużyna Soły odpowiedziała tuż przed przerwą. W 44. minucie, Daniel Lach doprowadził do remisu. Składna akcja zakończyła się precyzyjnym strzałem sprzed linii pola karnego.

 

W drugiej połowie gra była równie intensywna. Dan. Lach okazał się kluczowym zawodnikiem dla Soły Rajcza. W 64. minucie zdobył bramkę z rzutu wolnego, dając swojej drużynie prowadzenie 2:1. W końcowej fazie meczu, w 89. minucie, Lach ponownie udowodnił swoją wartość, zdobywając bramkę również z rzutu wolnego, kompletując tym samym hat-tricka. W 90. minucie Skałka zdołała zredukować rozmiary porażki, gdy Mateusz Pochopień wykorzystał zamieszanie po rzucie rożnym, jednak to było za mało, aby wyrwać zwycięstwo ekipie z Rajczy. 

 

- Mieliśmy swój plan na ten mecz. Jechaliśmy z nastawieniem na zwycięstwo, ale wiedzieliśmy, że będzie ciężko zachować czyste konto. Szacunek dla moich zawodników, bo zostawili sporo zdrowia na boisku - dodaje Marcin Kasperek, szkoleniowiec Soły.