- Źle weszliśmy w mecz. Byliśmy mocno rozkojarzeni - mówi Artur Bieroński, trener Pasjonata. Już po 120 sekundach gry Hejnał cieszył z trafienia, po tym jak wykorzystał błąd defensywy ekipy z Dankowic. Jak się później okazało, była to jedyna bramka w tej części meczu. Dankowiczanie mogli jednak pokusić się o doprowadzenie do remisu. Okazje ku temu mieli m.in. Michał Sewera, Dominik Kopeć czy Adrian Herok. Ale co się odwlecze, to nie uciecze... 

 

W 49. minucie Pasjonat dopiął swego. Arbiter odgwizdał rzut karny za zagranie ręką przez jednego z zawodników Hejnału, a z "wapna nie pomylił się Herok. Niespełna 10 minut później dankowiczanie już prowadzili, dzięki bramce Nikodema Kądziołki. Korzystnego rezultatu zespół z Dankowic nie dowiózł do końcowego gwizdka arbitra. To Hejnał w ostatecznym rozrachunku cieszył się z wygranej, wpierw pewnie egzekwując rzut karny, a następnie robiąc pożytek z dobrze rozegranego stałego fragmentu.