Test wypadł z wiślańskiej perspektywy obiecująco. A może i nawet okazale, wszak reprezentant „okręgówki” zaaplikował swojemu a-klasowemu konkurentowi 5 bramek. Po kwadransie strzelanie zainicjował Tymoteusz Pilch, który wykończył akcję z Patrykiem Tyrną. Wspomniany asystent w 22. minucie rezultat poprawił uderzeniem z dystansu. Dalsze zdobycze goście notowali już po zmianie stron. Michał Cygnarowski nie zaprzepaścił dobrej wrzutki Filipa Piszczka w 55. minucie. Równo po godzinie Tyrna skorzystał tak na błędzie defensywy Błyskawicy, jak i odbiorze oraz podaniu Cygnarowskiego. Ustalenia wyniku spotkania na 5:0 dokonał w 70. minucie Kacper Kiraga, przeprowadzając indywidualną szarżę lewym skrzydłem i oddając strzał nie do obrony z okolic z 12. metra.

– Nie przyjechaliśmy na sparing po wynik, ale z myślą o sprawdzeniu różnych rozwiązań i założeń taktycznych podczas gry. Po części drużyna się z nich wywiązała, więc ogólnie jako trener mogę być zadowolony i pozytywnie nastawiony przed tym, co nas czeka wkrótce – opowiada szkoleniowiec wiślan Patryk Pindel.

Co jeszcze ze sparingowego meczu WSS z Błyskawicą zasługuje na uznanie? Choćby fakt, iż obu zespołom przyszło rywalizować przy wyjątkowo upalnej pogodzie, która nie pozostała bez wpływu na przebieg test-meczu. Przyjezdni okazji strzeleckich wypracowali sobie znacznie więcej, aniżeli goli uzyskali, m.in. miał je Wojciech Małyjurek. Ekipa z Wisły zaprezentowała się w 20-osobowym składzie, a kadrowy komfort to bez wątpienia pozytywny „ból głowy” z trenerskiej perspektywy.