Jak się funkcjonuje w Bielsku-Białej, a jest się dostrzeganym i zapraszanym do Nowego Jorku, to na pewno jest to wielka satysfakcja. I ta osobista, i że mogłem być tam przedstawicielem mojej małej ojczyzny – Podbeskidzia i Beskidów w tym cudownym miejscu. Ale nie będę tutaj zanudzał o moim wykładzie dla ponad 50 amerykańskich lekarzy, jaki miałem przyjemność wygłosić kilka dni temu w Nowym Jorku. I nie będzie tu też „Widziane z trybuny”, jak głosi nadtytuł tego cyklu felietonów. Ale będzie o sportowych wrażeniach, z jakimi spotkałem się przez te parę dni w Nowym Jorku.

wojtulewski

Miałem ogromną przyjemność zaprezentować tu piękny film o Bielsku-Białej. A jak przysłowiowe ciepłe bułeczki, szybciutko rozeszły się przywiezione przeze mnie promocyjne materiały, foldery, książki i znaczki mówiące o pięknie Podbeskidzia i Bielska-Białej. W swoim wystąpieniu słuchaczom przybliżyłem też osiągnięcia bielskich sportowców. Opowiadałem o dynamicznym rozwoju sportu oraz infrastruktury sportowej w naszym mieście. A sylwetka wybitnego bielszczanina Zbigniewa Pietrzykowskiego i jego legendarne zmagania bokserskie na ringu w Rzymie z Cassiusem Clayem, jak się okazało były świetnie znane i pamiętane przez wielu moich słuchaczy. Również w konsulacie RP w Nowym Jorku, jak i w Fundacji Kościuszkowskiej na Manhattanie informacje o Bielsku-Białej i Beskidach wzbudzały spore zainteresowanie. Pamięta się tu nasze miasto między innymi jako organizatora przed kilku laty Igrzysk Polonijnych w sportach zimowych. W czasie krótkiego pobytu w Nowym Jorku uczestniczyłem też jeszcze w ubiegłą niedzielę w 76. Paradzie Pułaskiego w samym centrum miasta. Wydarzenie to jest uznawane za największą demonstrację polskości w Ameryce. W paradzie, która trwała około 5 godzin maszerowało ponad 150 organizacji polonijnych. Grało i popisywało się ponad 30 orkiestr, podziwiałem około 25 kolorowych rydwanów i tysiące naszych rodaków radujących się tą paradą, maszerujących i tańczących, ubranych w piękne, ludowe stroje. Wszystko to w tym roku pod hasłem „Marsz, marsz Polonio, marsz dzielny narodzie”. Podobało mi się jeszcze jedno hasło tej parady „Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina, czy starszy czy młody, chłopak czy dziewczyna”.

Ale dostrzegłem też wiele wątków sportowych w tej paradzie. Na niektórych rydwanach bawiło się futbolową piłką wielu piłkarzy. Były prezentowane ogromne podobizny Kazimierza Górskiego i Kazimierza Deyny. Tłumnie zaprezentowała się też młodzież Polonii Nowy Jork i Wisły Nowy Jork. Wiele oklasków zebrała nowojorska Akademia Piłkarska. Mieli ze sobą przenoszone bramki piłkarskie i popisywali się strzałami, dryblingami i czarowali swoim kunsztem.

Nikt na świecie tak nie promuje sportu, jak Amerykanie. Ale dla nich ma to dwa wymiary. Ten nam bliski i znany to emocje sportowych wydarzeń i ten, którego w Polsce dopiero się uczymy, a moim zdaniem musimy znacznie przyśpieszyć tę edukację, a więc zarabianie na sporcie. No i te wszechobecne i promowane wciąż sportowe symbole Nowego Jorku, które wszyscy znamy, a ja miałem szczęście w tych dniach je osobiście podziwiać. W Corona Park cudowne korty Flushing Meadows. Odnawiana hala Madison Square Garden. Nowoczesny stadion bejsbolowy Jankesów. Nowy Jork żyje też koszykarzami Knicks, reaktywowaną drużyną piłkarską Cosmosu czy hokeistami Rangers. Ale, jak się to mówi „nowojorczycy nadal i najbardziej wolą te melodie, które znane są im od lat” – baseball, koszykówka i owalna piłka. To podobno najbardziej pobudza ich sportową wyobraźnię.

Ze sportowym pozdrowieniem Sławomir Wojtulewski