SportoweBeskidy.pl: Nie było żadnych oporów przed podjęciem pierwszego seniorskiego wyzwania? Choćby z racji traktowania jednak jako kolegi z zespołu?
Michał Pszczółka:
Obawy były, ponieważ długo zastanawiałem się czy zespół będzie chciał wierzyć w to, co chcę przekazać. Czy wszyscy piłkarze będą chcieli mi zaufać, właśnie z racji tego, że z większością zawodników znam się nie tylko z wielu klubów, w których grałem ale także prywatnie. Uważam, że zaufanie to bardzo ważn podstawa do budowania czegokolwiek. Po kilku rozmowach, w których wsparły mnie ważne dla mnie osoby, uznałem jednak, że warto podjąć to wyzwanie. Zresztą podobnie zaczynało kilku trenerów, których znam, jak choćby mój były trener Mateusz Żebrowski, od którego również wiele się nauczyłem.

SportoweBeskidy.pl: A czy propozycja objęcia drużyny była zaskoczeniem?
M.P.:
Ciężko mi to mimo wszystko obiektywnie ocenić. Oczywiście w jakimś sensie nie spodziewałem się tego, ale jakieś 5-6 lat temu miałem już propozycję objęcia Piasta Cieszyn, w którym grałem i prowadziłem grupy młodzieżowe. Nie byłem wówczas jeszcze na to gotowy.


SportoweBeskidy.pl: Jak pod kątem filozofii gry ma wyglądać Tempo pod wodzą Michała Pszczółki?
M.P.:
Chcemy zbudować drużynę i to jest podstawa, aby doprowadzić do sytuacji, w której będziemy wszyscy pewni, że możemy na siebie liczyć. Chcemy zdobywać kolejne cele, które sobie stawiamy i ciągle się rozwijać. Na pewno w mojej drużynie nie może brakować zaangażowania. Myślę, że to zawsze był mój największy atut i teraz chcę go przekazać.

SportoweBeskidy.pl: Jesień w waszym wykonaniu była poprawna, ale jednak z faworytami nie zdołaliście wygrywać. Czego brakowało?
M.P.
: Sądzę, że brakowało właśnie drużyny, czyli tego o czym wspomniałem wcześniej, ale także konsekwencji. Na szczęście zaczynamy wiosną zupełnie od nowa i patrzymy tylko w przyszłość.

SportoweBeskidy.pl: O jakich celach dla ekipy z Puńcowa na wiosnę mówimy? W kuluarach nawet wątek walki o awans gdzieś się przewija...
M.P.:
Jestem osobą bardzo ambitną jeśli chodzi o piłkę. Wiadomo, że chcemy walczyć o pierwsze miejsce i awans. To marzenie nas wszystkich, ale weryfikację przyniesie dopiero boisko.