Siatkówka - Tauron Liga
Ogień? A może zasłona dymna?
Mija pierwszy tydzień treningów siatkarek BKS Profi Credit. Z wewnątrz zespołu – czemu oczywiście dziwić się trudno – docierają wieści pozytywne i bojowe.
Moc, siła, energia, ogień – w owych treściwych słowach, powołując się na klubową stronę, skomentować miał premierowy trening zespołu jej sztab szkoleniowy. Oficjalna „tuba” wypuściła również rozmowę z głównym odpowiedzialnym za wyniki siatkarek BKS Profi Credit. Na co stać nową bielską drużynę? – Tego dowiemy się po sezonie. Na końcowy wynik zawsze składa się wiele czynników – skwitował już w mocno bardziej stonowanej wypowiedzi trener Bartłomiej Piekarczyk. A skoro w konwencji cytatów rozpoczęliśmy, to pozostawimy w tym miejscu jeszcze jeden. – Czterech różnych trenerów i cztery różne podejścia do prowadzenia drużyny, z których warto wyciągnąć to, co było dobre, a odrzucić to, co nie zdawało rezultatu. Wierzymy, że trener Piekarczyk będzie potrafił to zrobić. W przyszłym sezonie planujemy zbudować młody i ciekawy zespół dlatego myślę, że trener Piekarczyk będzie pasował do niego idealnie – to z kolei głos prezesa siatkarskiego BKS-u Andrzeja Pycia, tłumaczącego zatrudnienie szkoleniowca, notabene z niemal zerowym doświadczeniem w charakterze pierwszego trenera zespołu w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Nad Białą zdecydowano się bezsprzecznie na eksperyment. Nastroje optymistów na wstępie tonujemy, bo takie rozwiązania już w przeszłości przerabialiśmy. Przed sezonem 2014/2015 misję odbudowy może nie potęgi, ale przynajmniej solidności i cenionej marki BKS-u, powierzono Leszkowi Rusowi. Jak ten mariaż się skończył? Długoletni asystent w zaprzyjaźnionym klubie z Dąbrowy Górniczej zadaniu nie podołał. – Pod jego wodzą bielskie siatkarki zanotowały słaby sezon. Rozgrywki Orlen Ligi zakończyły na najniższym od wielu lat, 8. miejscu w tabeli elity. Bielszczanki nie zdołały także zakwalifikować się do finałowego turnieju o Puchar Polski – pisaliśmy, gdy z Rusem bez większego żalu po sezonie się żegnano.
Na nieudany eksperyment zareagowano... kolejnym. Pierwszy Włoch na trenerskiej ławce siatkarskiej drużyny z Bielska-Białej, a mianowicie Emanuele Sbano, niegdysiejszą tradycją BKS-u nie wytrzymał na stołku nawet do świąt. – Mamy młody sztab, który ma chęci do pracy. Wspólnie staramy się sobie pomagać, wykorzystując wszystkie nasze indywidualne zdolności, by zespół funkcjonował jak najlepiej – przekonywał jeszcze w jednym z wrześniowych wywiadów w mediach przybysz z Italii.
Jak to wszystko ma się do obecnej rzeczywistości? Otóż, włodarze BKS Profi Credit postawili na szkoleniowca – jak już zostało wspomniane – z małym doświadczeniem. Jego asystentem został do niedawna czynny zawodnik Mariusz Gaca, jako trener z kartą zupełnie czystą. A drużyną – delikatnie rzecz ujmując – konstelacją gwiazd nie jest. Magda Jagodzińska, Marta Krajewska, Dominika Kozyra, Marta Wellna to nabytki, któremu niewielu siatkarskim kibicom pewnie cokolwiek mówią. Gdy dodamy do tego kilka innych młodych zawodniczek będących w składzie bielskiego zespołu, to zasadne jest pytanie do klubowych decydentów dlaczego nie postawiono na trenera o sprawdzonym „fachu w ręku”. Aż się o to prosiło...
I oby po sezonie, a nie daj Boże jeszcze przed... świętami, nie przyszło stwierdzić nawiązując do rozczarowującego przecież 8. miejsca za trenera Rusa, że dobrze to już było.
Nad Białą zdecydowano się bezsprzecznie na eksperyment. Nastroje optymistów na wstępie tonujemy, bo takie rozwiązania już w przeszłości przerabialiśmy. Przed sezonem 2014/2015 misję odbudowy może nie potęgi, ale przynajmniej solidności i cenionej marki BKS-u, powierzono Leszkowi Rusowi. Jak ten mariaż się skończył? Długoletni asystent w zaprzyjaźnionym klubie z Dąbrowy Górniczej zadaniu nie podołał. – Pod jego wodzą bielskie siatkarki zanotowały słaby sezon. Rozgrywki Orlen Ligi zakończyły na najniższym od wielu lat, 8. miejscu w tabeli elity. Bielszczanki nie zdołały także zakwalifikować się do finałowego turnieju o Puchar Polski – pisaliśmy, gdy z Rusem bez większego żalu po sezonie się żegnano.
Na nieudany eksperyment zareagowano... kolejnym. Pierwszy Włoch na trenerskiej ławce siatkarskiej drużyny z Bielska-Białej, a mianowicie Emanuele Sbano, niegdysiejszą tradycją BKS-u nie wytrzymał na stołku nawet do świąt. – Mamy młody sztab, który ma chęci do pracy. Wspólnie staramy się sobie pomagać, wykorzystując wszystkie nasze indywidualne zdolności, by zespół funkcjonował jak najlepiej – przekonywał jeszcze w jednym z wrześniowych wywiadów w mediach przybysz z Italii.
Jak to wszystko ma się do obecnej rzeczywistości? Otóż, włodarze BKS Profi Credit postawili na szkoleniowca – jak już zostało wspomniane – z małym doświadczeniem. Jego asystentem został do niedawna czynny zawodnik Mariusz Gaca, jako trener z kartą zupełnie czystą. A drużyną – delikatnie rzecz ujmując – konstelacją gwiazd nie jest. Magda Jagodzińska, Marta Krajewska, Dominika Kozyra, Marta Wellna to nabytki, któremu niewielu siatkarskim kibicom pewnie cokolwiek mówią. Gdy dodamy do tego kilka innych młodych zawodniczek będących w składzie bielskiego zespołu, to zasadne jest pytanie do klubowych decydentów dlaczego nie postawiono na trenera o sprawdzonym „fachu w ręku”. Aż się o to prosiło...
I oby po sezonie, a nie daj Boże jeszcze przed... świętami, nie przyszło stwierdzić nawiązując do rozczarowującego przecież 8. miejsca za trenera Rusa, że dobrze to już było.