Błyskawica minionej soboty gościła w delegacji w Zebrzydowicach, gdzie jako jedyny zespół strzelała bramki, pieczętując wygraną 2:0 w 65. minucie spotkania. – Wiedzieliśmy, że jedziemy na ciężki teren. Na boisku to się potwierdziło. Było trochę nerwowo, nie wszystko szło idealnie po naszej myśli, ale to zrozumiałe w sytuacji, gdy zostały do zrobienia już ostatnie kroczki. To ciśnienie jest odczuwalne – zauważa trener lidera Krystian Papatanasiu.
 



Przed ekipą z Drogomyśla jeszcze w tym sezonie potyczki, w których będzie klarownym faworytem. Tyczy się to zarówno wyjazdowej konfrontacji z Koszarawą Żywiec, jak i mogącej postawić pieczęć na tytule – domowej przeciwko Wiśle Strumień. W przypadku obu meczów Błyskawica będzie musiała radzić sobie bez kontuzjowanego Andrzeja Siekierki, pod znakiem zapytania stoi natomiast to, w jakim stopniu zespołowi pomoże opuszczający boisko w Zebrzydowicach z urazem Mateusz Bawoł. – Braki w kadrze mamy i tego nie unikniemy na decydującą część sezonu. Damy jednak radę – zapowiada optymistycznie Papatanasiu.