Sporo nerwów stracili w zakończonym niedawno sezonie kibice w Dankowicach. Ale po mękach Pasjonat wreszcie uratował status drużyny ligi okręgowej.

pasjonat_dankowice

Ciężko piłkarzom z Dankowic wiodło się przede wszystkim jesienią. Pasjonat, uważany dotąd za zespół solidny i bardzo trudny do pokonania głównie na własnym boisku, tracił punkty w sposób nieoczekiwany. Ale nikt myśli o spadku nie dopuszczał. Zima w Dankowicach nie była do końca spokojna, ale wzmocniona drużyna miała w rundzie rewanżowej pewnie kroczyć w górę tabeli. Gdy w szeregi dankowiczan dołączył Krzysztof Chrapek, napastnik z ekstraklasową przeszłością, nadzieje na udany finisz Pasjonata wzrosły. Nie była to bynajmniej runda marzeń Pasjonata. Utrzymanie długo pewne nie było i niemal do końca niegdysiejszy IV-ligowiec walczył o punkty pod presją. Ostatecznie cel został osiągnięty. Pomocne okazało się doświadczenie wielu zawodników Pasjonata. I mówiąc o samym poziomie „okręgówki” dobrze się stało, że klub z taką bazą, o tradycji już nie wspominając, nie zanotował bolesnego upadku.

Grający szkoleniowiec Pasjonata Artur Bieroński ocenia dla nas minione rozgrywki.

Ocena własnego zespołu... – Przespaliśmy trochę jesień, kiedy brakowało nam punktów i wiosną długo musieliśmy walczyć o to, by obronić się przed spadkiem. Szkoda, że bezpiecznej pozycji nie zapewniliśmy sobie wcześniej, ale w rundzie rewanżowej pokazaliśmy, iż potrafimy grać. Dużym plusem była nasza sytuacja kadrowa. Mieliśmy 21 zawodników, a do tego dwóch juniorów w kadrze. Przy kartkach i kontuzjach to okazało się sporą wartością. Na minus natomiast oceniam to, o czym wspomniałem – długą walkę o utrzymanie.

Co zapamiętamy z tego sezonu... – Liga była wyjątkowo dziwna. Na kilka kolejek przed końcem praktycznie połowa zespołów mogła jeszcze awansować, a połowa spaść z ligi! Tabelę mieliśmy w tym sezonie bardzo spłaszczoną. Poza tym zapamiętamy maraton środa-sobota. To na amatorskim poziomie duże obciążenie dla zawodników.

Największe pozytywne zaskoczenie... – Jak wszyscy i ja wskazuję na Zaporę Porąbka. Ten zespół na wiosnę „wygrzebał się” z dna. Ale chciałbym pochwalić także Cukrownika Chybie, w którego szeregach prym wiedli bracia Szczygielscy. Cukrownik zaprezentował się z bardzo solidnej strony.

Największe rozczarowanie – Może Błyskawica Drogomyśl, bo po tym zespole spodziewaliśmy się jednak trochę więcej. To zawsze była groźna drużyna, zwłaszcza na własnym boisku. Zaskakujące, że nie zdołała się Błyskawica uchronić przed spadkiem.

Opinia eksperta (Piotr Tymiński, były szkoleniowiec beskidzkich klubów): Ta drużyna potrzebuje czasu, by znów dołączyć do czołówki na szczeblu „okręgówki”. Wszyscy pamiętamy okres gry Pasjonata w IV lidze, gdy w Dankowicach grało się bardzo niewygodnie. Teraz jest świetna baza, doskonałe warunki do treningu i chyba jakiś kryzys. Oczekiwałem trochę lepszej postawy tej drużyny. Mają w Dankowicach o czym myśleć, bo choćby z racji tradycji zasługuje Pasjonat na wyższe miejsce w lidze okręgowej, a może nawet coś więcej.

Pasjonat Dankowice, 9. miejsce – 48 punktów, bilans bramkowy 62:53 – 15 zwycięstwa, 3 remisy, 14 porażek.