– Jak sięgam pamięcią, to nie przypominam sobie meczu, w którym mielibyśmy aż taką przewagę, która nie za bardzo przekładała się na wynik. Notowaliśmy dużo odbiorów, wypracowaliśmy sobie mnóstwo sytuacji... – mówi Michał Pszczółka, szkoleniowiec Tempa, które zanim „dobrało się” do rywala z Pszczyny musiało zmierzyć się ze zdarzeniami niekorzystnymi.

Wydawało się, że w 9. minucie kibice w Puńcowie będą mogli fetować idealne otwarcie spotkania w wydaniu swojej drużyny. Szymon Gabryś jednak nie był w stanie zamienić na gola rzutu karnego. To zemściło się, bo w 16. minucie jeden z nielicznych wypadów ofensywnych gości z Pszczyny przyniósł powodzenie. Tempo atakowało bez efektu. Świetne okazje miał także Tomasz Stasiak, groźnie szarżował Michał Tobiasz, a aktywnością w akcjach zaczepnych wykazywał się Tomasz Szyper. I dopiero w 35. minucie nastąpił przełom. Gospodarze wykonali rzut rożny w takim wariancie, że Jakub Suchanek z podania Szypera doprowadził do remisu. Równie ważne co wyrównanie bilansu bramkowego okazało się przejęcie inicjatywy w 45. minucie. Suchanek tym razem asystował, a golkipera pszczynian zmusił do kapitulacji Rafał Pezda.

Po zmianie stron Iskra sposób gry nieco skorygowała, ale dobrze dysponowanych puńcowian to w ostatecznym rozrachunku nie zaskoczyło. W 61. minucie rajd Pszczółki głową spuentował Szyper, zaś w 70. minucie wygraną przypieczętował Stasiak w następstwie przebojowej akcji Mic. Tobiasza. Nieco nerwowo zrobiło się jeszcze, gdy z powodu urazu boisko opuścić musiał Alan Pastuszak, a Tempo wykorzystało możliwości zmian w składzie. Pokłosiem liczebnego osłabienia było kolejne trafienie Iskry – w 90. minucie „z wapna”.