Wyjazdowej potyczki z Metalem Węgierska Górka piłkarze Smreka nie będą miło wspominać z kilku powodów. Ten najbardziej oczywisty to rezultat. Reprezentant „okręgówki” przeprowadził raptem raz akcję, która przyniosła mu gola. Ivan Primienka asystował, a Piotr Górny pokonał golkipera gospodarzy, zapewniając swojej drużynie wyrównanie. Jeszcze przed przerwą jednak a-klasowicz ponownie zdobył przewagę, by po zmianie stron nie tylko ją utrzymać, ale i konkretnie powiększyć. Defensywa Smreka skapitulowała aż 5-krotnie...

– Graliśmy słabo, nie mając żadnego czucia piłki, która nam co rusz odskakiwała. Traciliśmy kuriozalne gole, które nie przystoją, gdy gra się w lidze okręgowej i ma za sobą dobry sezon. Określiłbym nie bez przyczyny ten występ mianem piknikowego – krytycznie ocenia Piotr Jaroszek, szkoleniowiec drużyny ze Ślemienia.

„In minus” Smrek wypadł w test-meczu pod kątem ofensywnym, nie stwarzając właściwie żadnego zagrożenia w obrębie „świątyni” Metalu. Najbliżej szczęścia był Marcin Pośpiech, który próbował z dalszej odległości z rzutów wolnych, ale bramkarza nie potrafił zaskoczyć. Jakby nieszczęść było mało, na wstępie drugiej połowy pechowego złamania ręki doznał Tymofii Verbytskyi.

Piłkarze Smreka od tygodnia znajdują się w rytmie treningowym. Na daleko idące zmiany w zespole się nie zanosi. Możliwy jest powrót do Ślemienia Portugalczyka Victora Schuliosa. – Stabilność ma być naszym atutem, podobnie to, że dysponujemy wyrównaną kadrą – zauważa Jaroszek.