
Piłka nożna i wodna
Minionej soboty Smrek został rozbity w Radziechowach, a Tempo fetowało okazałe zwycięstwo domowe. Nie trudno więc choćby w przywołanych okolicznościach wskazać było faworyta dzisiejszej konfrontacji.
Kto wietrzył w tej konfrontacji niespodziankę, ten szybko przekonał się o słuszności swoich domysłów. W 7. minucie Smrek przeprowadził akcję zwieńczoną golem. Rian Machado dograł w kontrze z lewego skrzydła do Szymona Stawowczyka, który dokładnym strzałem po ziemi od słupka oddanym z okolic 20. metra otworzył wynik na korzyść ekipy z Żywiecczyzny. Ta mogła cofnąć się i wyczekiwać tego, co zrobi faworyt, a ten... usiłował odpowiedzieć, ale jakiekolwiek poczynania mocno utrudniało nasiąknięte wodą boisko i zalegające na murawie kałuże. Uderzenia z dystansu Mateusza Szustera czy Tomasza Stasiaka nie znajdywały drogi do celu. – Gdy tylko chcieliśmy rozgrywać piłkę ta zostawała w wodzie. Warunki były pod tym względem ekstremalnie trudne – zauważa Michał Pszczółka, szkoleniowiec Tempa.
Gościom po pauzie przyszło grać na „lepszą” połowę i z tego też skorzystali. W 56. minucie sędzia zaordynował przywilej korzyści przy faulu na Jakubie Legierskim, futbolówkę przejął Szuster, mierząc idealnie zza „16” i nie dając szans Sebastianowi Pępkowi. Wyjazdowej wpadki zespół z Puńcowa uniknął ostatecznie w 68. minucie. Solowy rajd Dawida Okraski zwieńczyło przewinienie w polu karnym i następująca po nim bezbłędna egzekucja autorstwa Legierskiego. Do końca lider „okręgówki” skrupulatnie pilnował korzystnego wyniku. Miał też swoje okazje, aby dystans między drużynami zwiększyć, by wspomnieć o strzale Legierski po asyście Dariusza Dziadka, z którym golkiper Smreka sobie poradził. Podopieczni Piotra Jaroszka nie zrezygnowali natomiast z ambitnej walki. O wyrównanie pokusić się mogli za sprawą Marcina Pośpiecha, który z kąta po podaniu od Filipa Bąka strzelił jednak w sposób czytelny dla Zbigniewa Huczały.
W Ślemieniu emocji w każdym razie nie zabrakło, a okoliczności mogły sprawić przyjezdnym niemałego psikusa w postaci straty punktów. – Spodziewamy się, że takich trudnych meczów będzie więcej. Mając to z tyłu głowy cieszymy się z wygranej, na którą musieliśmy dziś zapracować – dodaje trener Tempa, któremu gospodarze istotnie stawili opór. – Zawodnicy zostawili na boisku sporo zdrowia. Postawiliśmy się dzięki temu liderowi, który ma naprawdę duży potencjał. Na jego tle nie wyglądaliśmy źle – ocenia z kolei szkoleniowiec Smreka.