– Trudno niestety coś dobrego powiedzieć. Delikatnie rzecz ujmując, nie był to nasz najlepszy występ. Widoczna była aż nadto ospałość w naszych poczynaniach, a były plany zakładały coś zupełnie innego. Gole traciliśmy przy naszym istotnym udziale, na dodatek nie mieliśmy zbyt wielu okazji, aby przeciwnika „napocząć”. Przyznam, że nie poznawałem swojej drużyny. Sporo pretensji mamy do siebie i podsumowując mecz jeszcze po weekendzie też gorzkich słów nie zabraknie – to dosadny i wymowny zarazem komentarz Artura Bierońskiego, szkoleniowca Pasjonata, który w konfrontacji z Żarem Międzybrodzie Bialskie doznał dotkliwej porażki.

 


Reprezentant „okręgówki” w 19. minucie dał się zaskoczyć. Futbolówka wpadła do siatki za sprawą... Daniela Korczyka, który zanotował „swojaka”. Tuż po zmianie stron wyrównał wprawdzie Adrian Herok, który spożytkował oskrzydlającą akcję Dominika Kopcia, ale był to jedynie przysłowiowy łabędzi śpiew dankowiczan. W 63. minucie golkiper Pasjonata skapitulował po uderzeniu z dystansu, zaś w 90. minucie rezultat na zgoła niespodziewane 3:1 ustalony po rzucie karnym, jakiego sprokurował faulem Michał Wróbel.