Patrząc przez pryzmat pierwszych minut spotkania wydawało się, iż bialska Stal nie będzie miała problemów w starciu z Sokołem Wola. To bielszczanie wysoko podeszli pod rywala, uniemożliwiając mu wyjście za własną połowę. W końcu jednak przyjezdni zaatakowali i kiedy to się stało bramkarz BKS-u musiał wyjmować piłkę z siatki. Jak się okazało trafienie z 15. minuty ustawiło losy meczu. 

 

 

– Pierwsze mecze zawsze są trudne. Nigdy nie wiadomo, jaka jest forma danego zespołu, co przeciwnik zaprezentuje. Dwa tygodnie bez trenowania na boisku też zrobiło swoje. Brakowało nam meczowego rytmu, ale piłkarsko byliśmy lepsi od Sokoła, nawet grając w “10”. Na plus na pewno trzeba zaliczyć zgranie w ofensywie. Często dochodziliśmy do sytuacji pod bramką przeciwnika, ale brakowało tego ostatniego podania. Tu widzę duży potencjał w drużynie. W defensywie przytrafiło się kilka błędów, ale stracona bramka jest konsekwencją złego ustawienia całego zespołu – przyznaje Juraj Dancik

 

Sytuację BKS-u skomplikowała także czerwona kartka ujrzana przez Jakuba Maja w końcówce pierwszej połowy. – Nie ułatwiła nam zadania czerwona kartka z 45. minuty. Całą drugą połowę graliśmy w osłabieniu. Musieliśmy się mocno zmotywować. Kilka twardszych słów w szatni pomogło zawodnikom, gdyż ruszyli do odrabiania strat. Niewiele zabrakło, aby pokusić się o przynajmniej jedną bramkę. Cieszę się, że zawodnicy kondycyjnie wytrzymali trudy meczu, nie było widać po nich, że gramy o jednego mniej. Pierwszy mecz u siebie przegrany, więc jest spory niedosyt, ale postaramy się już w najbliższym meczu odrobić tą przegraną i zaznać rehabilitacji  – dodaje szkoleniowiec BKS-u.