Wyjątek „na styku”

Przebieg zacięty na przestrzeni pełnych 90. minut miało w zasadzie tylko starcie w Iskrzyczynie, w którym aż do końcowego gwizdka nie można było wskazywać z łatwością potencjalnego zwycięzcy. Iskra miała więcej z gry, częściej budowała ofensywne akcje, ale w 23. minucie Andrzej Kraus trącił piłkę uderzoną przez Przemysława Piekara, a rykoszet dał Błyskawicy prowadzenie. Wyrównanie padło szybko, bo w 29. minucie Kamil Staniek oddał strzał, futbolówka odbiła się następnie tak, że pechowo interweniujący golkiper ekipy z Kończyc Wielkich musiał wyjmować ją z siatki. Stan remisowy utrzymał się do przerwy, co zapowiadało dalsze emocje.

Jak przebiegała odsłona rewanżowa? Gospodarze w niej usilnie dążyli do tego, aby zgarnąć pełną pulę punktów i... tego też dokonali. Była 82. minuta, gdy Wojciech Wilczek egzekucją „z wapna” zapewnił Iskrze wygraną po trudnym boju. – Było widać niestety upływ sił w naszych poczynaniach. Z przodu ciężko było nam coś konkretnego wypracować, choć próbowaliśmy. Prawda jest taka, że fizyczności brakuje, a kadrowe problemy, które są faktem rzutują na wyniki – klaruje trener przyjezdnych Sławomir Machej.

Lanie, lanie i... jeszcze raz lanie

Największe powody do satysfakcji z postawy swoich zawodników mieli kibice w Chybiu. Cukrownik rozbił przetrzebiony personalnie zespół z Rudnika aż 9:0, na co zanosiło się już po kwadransie rywalizacji z niewielkim „okładem”. Miejscowi prowadzili wówczas różnicą 5 goli. Ciekawostki indywidualne to 2 hat-tricki – Andrzeja Stokłosy z premierowej połowy spotkania, a Kamila Wójcikowskiego z jego finałowych fragmentów.

Tylko o bramkę mniej zaaplikowali swoim rywalom w weekend piłkarze LKS-u Kończyce Małe i Beskidu Brenna. Ci pierwsi zachowali dzięki zdemolowaniu 8:1 Błękitnych Pierściec status lidera, krocząc marszem po mistrzostwo jesieni na a-klasowym szczeblu. drudzy dość nieoczekiwanie łatwo w stosunku 8:2 rozprawili się z Orłem Zabłocie. Brylował w szeregach gości Arkadiusz Tarasewicz, autor nie tylko „dwupaka”, ale i 3 kluczowych podań. Beskid przełamał tym samym fatalną serię 4. przegranych meczów pod rząd.

Spadkowicz pnie się w górę

Kanonadę w 11. kolejce urządzili sobie także futboliści Strażaka Dębowiec, planowo gromiący Zryw Bąków, oraz LKS-u Pogórze, który między 15. a 19. minutą konfrontacji „napoczęli” beniaminka z Pielgrzymowic za sprawą grającego trenera Łukasza Hanzela, by finalnie efektownie go pokonać. – Wszystkie wysokie wyniki z tego weekendu to typowe mecze bez historii, które potoczyły się zgodnie z planem. Zwyciężyły w nich drużyny z potężnym potencjałem z przodu i stabilnością „w tyłach” – zaznacza Machej.

Kto na tym etapie a-klasowych zmagań jawi się jako główny pretendent do tytułu? – Z doświadczenia pod kątem organizacyjnym i sportowym wskazałbym na zespół z Pogórza, który stopniowo skrada się w górę tabeli (aktualnie zajmuje 4. miejsce ze stratą 5 „oczek” do lidera – przyp. red.), a pewnie zimą wzmocni się na pozycjach tego wymagających – dopowiada szkoleniowiec Błyskawicy.

Wyniki 11. kolejki:
Zryw Bąków – Strażak Dębowiec 1:6 (0:2)
Cukrownik Chybie – LKS Rudnik 9:0 (6:0)
LKS Kończyce Małe – Błękitni Pierściec 8:1 (3:0)
LKS Pogórze – Strażak Pielgrzymowice 5:1 (3:1)
Iskra Iskrzyczyn – Błyskawica Kończyce Wielkie 2:1 (1:0)
Orzeł Zabłocie – Beskid Brenna 2:8 (0:2)

TABELA/TERMINARZ