Pod znakiem ciężkich pogromów
Miniona, 11. kolejka A-klasy w podokręgu skoczowskim obfitowała w gole. Łącznie kibice obejrzeli ich aż 44, co stanowi największy dorobek w obecnym sezonie. Na odnotowanie już na wstępie zasługuje także to, że niemal na każdym boisku doszło do pogromów pokaźnych rozmiarów.
Wyjątek „na styku”
Przebieg zacięty na przestrzeni pełnych 90. minut miało w zasadzie tylko starcie w Iskrzyczynie, w którym aż do końcowego gwizdka nie można było wskazywać z łatwością potencjalnego zwycięzcy. Iskra miała więcej z gry, częściej budowała ofensywne akcje, ale w 23. minucie Andrzej Kraus trącił piłkę uderzoną przez Przemysława Piekara, a rykoszet dał Błyskawicy prowadzenie. Wyrównanie padło szybko, bo w 29. minucie Kamil Staniek oddał strzał, futbolówka odbiła się następnie tak, że pechowo interweniujący golkiper ekipy z Kończyc Wielkich musiał wyjmować ją z siatki. Stan remisowy utrzymał się do przerwy, co zapowiadało dalsze emocje.
Jak przebiegała odsłona rewanżowa? Gospodarze w niej usilnie dążyli do tego, aby zgarnąć pełną pulę punktów i... tego też dokonali. Była 82. minuta, gdy Wojciech Wilczek egzekucją „z wapna” zapewnił Iskrze wygraną po trudnym boju. – Było widać niestety upływ sił w naszych poczynaniach. Z przodu ciężko było nam coś konkretnego wypracować, choć próbowaliśmy. Prawda jest taka, że fizyczności brakuje, a kadrowe problemy, które są faktem rzutują na wyniki – klaruje trener przyjezdnych Sławomir Machej.
Lanie, lanie i... jeszcze raz lanie
Największe powody do satysfakcji z postawy swoich zawodników mieli kibice w Chybiu. Cukrownik rozbił przetrzebiony personalnie zespół z Rudnika aż 9:0, na co zanosiło się już po kwadransie rywalizacji z niewielkim „okładem”. Miejscowi prowadzili wówczas różnicą 5 goli. Ciekawostki indywidualne to 2 hat-tricki – Andrzeja Stokłosy z premierowej połowy spotkania, a Kamila Wójcikowskiego z jego finałowych fragmentów.
Tylko o bramkę mniej zaaplikowali swoim rywalom w weekend piłkarze LKS-u Kończyce Małe i Beskidu Brenna. Ci pierwsi zachowali dzięki zdemolowaniu 8:1 Błękitnych Pierściec status lidera, krocząc marszem po mistrzostwo jesieni na a-klasowym szczeblu. drudzy dość nieoczekiwanie łatwo w stosunku 8:2 rozprawili się z Orłem Zabłocie. Brylował w szeregach gości Arkadiusz Tarasewicz, autor nie tylko „dwupaka”, ale i 3 kluczowych podań. Beskid przełamał tym samym fatalną serię 4. przegranych meczów pod rząd.
Spadkowicz pnie się w górę
Kanonadę w 11. kolejce urządzili sobie także futboliści Strażaka Dębowiec, planowo gromiący Zryw Bąków, oraz LKS-u Pogórze, który między 15. a 19. minutą konfrontacji „napoczęli” beniaminka z Pielgrzymowic za sprawą grającego trenera Łukasza Hanzela, by finalnie efektownie go pokonać. – Wszystkie wysokie wyniki z tego weekendu to typowe mecze bez historii, które potoczyły się zgodnie z planem. Zwyciężyły w nich drużyny z potężnym potencjałem z przodu i stabilnością „w tyłach” – zaznacza Machej.
Kto na tym etapie a-klasowych zmagań jawi się jako główny pretendent do tytułu? – Z doświadczenia pod kątem organizacyjnym i sportowym wskazałbym na zespół z Pogórza, który stopniowo skrada się w górę tabeli (aktualnie zajmuje 4. miejsce ze stratą 5 „oczek” do lidera – przyp. red.), a pewnie zimą wzmocni się na pozycjach tego wymagających – dopowiada szkoleniowiec Błyskawicy.
Wyniki 11. kolejki:
Zryw Bąków – Strażak Dębowiec 1:6 (0:2)
Cukrownik Chybie – LKS Rudnik 9:0 (6:0)
LKS Kończyce Małe – Błękitni Pierściec 8:1 (3:0)
LKS Pogórze – Strażak Pielgrzymowice 5:1 (3:1)
Iskra Iskrzyczyn – Błyskawica Kończyce Wielkie 2:1 (1:0)
Orzeł Zabłocie – Beskid Brenna 2:8 (0:2)
TABELA/TERMINARZ