Dla Rekordu był to pierwszy mecz sparingowy po zakończeniu rundy jesiennej, dla Drzewiarza - drugi. III-ligowiec wystąpił jednak daleki od najmocniejszego składu - Dariusz Mrózek postawił na zawodników rezerw juniorów i ostatnio wypożyczonych. To jednak zdało egzamin. 

 

Jasieniczanie nie zamierzali być tylko tłem dla rywala z wyższej ligi. W 24. minucie Drzewiarz mógł prowadzić, lecz bramkarz Rekordu obronił "główkę" Konrada Bukowczana. Wcześniejszej, po stronie "rekordzistów", swoją próbę z dystansu odnotował Bartosz Kowalczyk. Premierowe trafienie padło w 39. minucie, gdy Seweryn Caputa przytomnie skorzystał na tzw. przywileju korzyści i to Rekord w lepszych nastrojach schodził na przerwę. 

 

Po przerwie mecz się otworzył, a i skuteczność stała na wyższym poziomie. W 48. minucie "rekordziści" poszli za ciosem, gdy Kowalczyk wykorzystał prostopadłe podanie od Piotra Tomiczka. Nieco ponad 10 minut później drużyna z Jasienicy pokusiła się o trafienie kontaktowe, za sprawą Jakuba Waliczka. Na więcej jednak Rekord tego dnia nie pozwolił, a w ostatnim kwadransie umiejętnościami błysnął Filip Waluś. Młody zawodnik wpierw celnie przymierzył zza linii pola karnego, a następnie - ustalając rezultat meczu - na gola zamienił rzut wolny.