Trener Piotr Bogusz od startu konfrontacji z LKS-em Bełk desygnował na murawę m.in. Rafała Leszczyńskiego między słupkami, Ariela Wawszczyka w linii obrony, Daniela Mikołajewskiego i Ilira Paliego w pomocy, czy Kamila Jonkisza „na szpicy”. Zaciąg z „jedynki” przynieść miał zwycięstwo nad niewygodnym przeciwnikiem. Ten jednak nie zamierzał tanio skóry sprzedać...

W pierwszej części faworyt warunki dyktował, narzucając swój styl gry rywalowi. Efektem były bramkowe okazje. Pali miał takowe dwie, Jonkisz jedną. Ofensywnym zawodnikom rezerw Podbeskidzia brakowało precyzji. Gol wisiał w każdym razie w powietrzu, ale dopiero w 56. minucie bielszczanie uzyskali przewagę. Zasługa to indywidualnej akcji Jozefa Dolnego. Bramka otwierająca wynik potyczki nie przybrała jednak znaczenia kluczowego. Niespełna 20 minut później goście z Bełku wyrównali, dodajmy w pełni zasłużenie, wszak impet miejscowych przy skromnej zaliczce wyraźnie osłabł, na co po spotkaniu zwrócił uwagę szkoleniowiec Piotr Bogusz. W zamieszaniu podbramkowym precyzyjnym strzałem do remisu doprowadził Wojciech Orzeł, mimo iż Gustavo Busatto futbolówkę trącił. Na finiszu to LKS Bełk mógł bielszczan dobić. Kilka rzutów rożnych atakujących przyjezdnych było bardzo niebezpiecznych, po jednym z uderzeń „dwójkę” uratowała poprzeczka.

Protokół meczowy poniżej.