Dwie połowy o odmiennych obliczach oglądali zgromadzeni na meczu w Żywcu. Po pierwszej zanosiło się na drugą wiosenną klęskę Czarnych-Górala.

czarni_goral Bo choć gospodarze wcale nie byli zespołem słabszym od pszowskiego Górnika, to jednak przegrywali do przerwy różnicą dwóch goli. – Drużyna Górnika przyjechała do nas z nastawieniem, by skoncentrować się na obronie. Rywale ustawili się na 30 metrze i bardzo ciężko było coś pozytywnego rozegrać w ataku pozycyjnym. Pierwszego gola straciliśmy po kontrze pszowian, drugiego po stałym fragmencie – opowiada Piotr Jaroszek, grający trener żywieckiej drużyny.

Odmiana gry żywczan nastąpiła po zmianie stron. Scenariusz nie zmienił się. Piłkarze Czarnych-Górala wciąż atakowali, z tą jednak różnicą, że czynili to skuteczniej. W 47. minucie ładną główką o kontaktowe trafienie postarał się Piotr Motyka. Wysiłki gospodarzy nagrodzone zostały na kwadrans przed końcem spotkania. W zamieszaniu podbramkowym sprytem wykazał się Jakub Waluś. Mimo kilku obiecujących akcji żaden ze strzałów drogi do bramki Górnika Pszów już tego dnia nie znalazł.

Remis z niżej notowanym przeciwnikiem to w Żywcu rozczarowanie? – Na pewno trudno gra się z tak nastawionym rywalem, który o ataku specjalnie nie myśli. Jest niedosyt, bo uważam, że z gry byliśmy drużyną lepszą. Ale plusem jest to, że mimo wyniku 0:2 potrafiliśmy odrobić straty – dodaje szkoleniowiec Czarnych-Górala.

Czarni-Góral Żywiec – Górnik Pszów 2:2 (0:2) 0:1 Kapinos (18') 0:2 Sobala (35') 1:2 Motyka (47') 2:2 Waluś (75')

Czarni-Góral: Szczotka – Krasny, Jaroszek, Białas, Klimek, Michulec (46' Gołuch), Waluś (77' Biegun), Motyka, Michalski, Małysiak (79' Łącki), Szymoński Trener: Jaroszek