- Zależało nam, aby zapunktować z liderem. Ta sztuka się udała. Kibice zobaczyli bardzo ciekawe widowisko, na dobrym poziomie, toczone w dużym tempie - zaznacza trener GLKS-u Wilkowice, Krzysztof Bąk, którego zespół nie przegrał w trzech ostatnich meczach. 

 

Wilkowiczanie nie przestraszyli się wzmocnionych zawodnikami z pierwszej drużyny rezerw Rekordu. W szeregach gości wystąpił m.in. Seweryn Caputa, Michał Bojdys czy Vołodymyr Kotełba. GLKS nie chciał się cofnąć do defensywy i czyhać na kontrataki czy stałe fragmenty. Zaowocowało to tym, iż gospodarze byli w pierwszych trzech kwadransach bliscy wyjścia na prowadzenie. Golkiper bielszczan obronił jednak próbę Dominika Kępysa oraz Macieja Marca, któremu minimalnie zabrakło wyrachowania przy sytuacji sam na sam. 

 

Po przerwie "rekordziści" zagrali nieco odważniej w ofensywie, przez co umiejętnościami musiał wykazać się doświadczony Richard Zajac. Po godzinie gry kibice doczekali się premierowego trafienia. Na prowadzenie bielszczan wyprowadził Sidy Camara, który przytomnie odnalazł się w podbramkowym zamieszaniu. Reakcja wilkowiczan była jednak najwyższych lotów. W 80. minucie szybki atak przeprowadził Mateusz Kubica, który był faulowany w polu karnym rywala. Sędzia jednak wzorowo zastosował przywilej korzyści i całość spuentował trafieniem Kępys.