LKS Bestwina ma nowego szkoleniowca, pod którego wodzą pierwszy mecz wypadł obiecująco. – Mogę już powiedzieć, że w zespole drzemie potencjał – mówi dla SportoweBeskidy.pl, Sławomir Szymala.

bestwina

Trudno powiedzieć, aby efekt „nowej miotły” zadziałał w Bestwinie niczym „złoty środek”. Gromadzący dotąd z trudem punkty LKS zremisował na własnym boisku z faworyzowanym Cukrownikiem Chybie i wynik ten odebrano z lekką nutą optymizmu. – W zespole drzemie potencjał, choć przełamania stuprocentowego w sobotę nie było – mówi Sławomir Szymala, nowy trener piłkarzy z Bestwiny. W zgodnej opinii fachowców, przedstawiciel bielskiego podokręgu w „okręgówce” może wkrótce odgrywać znacznie poważniejszą rolę w stawce. – Myślę, że to nie jest zespół, który powinien rozpaczliwie walczyć w tym sezonie o utrzymanie. Wprawdzie mamy pewne kłopoty kadrowe, to jednak... damy radę! – optymistycznie zakłada szkoleniowiec bestwinian.

Zanim Sławomir Szymala związał się z klubem z Bestwiny, prowadził w poprzednim sezonie piłkarzy Wilamowiczanki, skąd odszedł w trakcie okresu przygotowawczego. – Po fakcie wyszło dlaczego tak się stało. Drużyna praktycznie rozsypała się i nie widziałem przyszłości, by mając do dyspozycji tylko kilku zawodników coś osiągnąć – wyjaśnia Szymala, który na krótko powrócił do roli... sędziego, a obecnie – z racji pracy w Bestwinie – doświadczy kolejnego rozbratu z gwizdkiem. – Nie wahałem się nad propozycją z Bestwiny, choć miałem też inną z klubu bielskiej „okręgówki” – odnosi się do karuzeli na trenerskiej ławce opiekun 14. zespołu w tabeli rozgrywek. Przed LKS-em teraz konfrontacja o tzw. „sześć oczek” przeciwko... Wilamowiczance!