Mecz w Milówce przyniósł jedną jedyną akcję, która zakończyła się bramkowym zyskiem. W 64. minucie Maciej Wiewióra podał do Dominika Kępysa, który w „16” upadł po starciu z Szymonem Śleziakiem. Rzut karny wykonał odpowiednio Łukasz Szędzielarz. Był to moment kluczowy, bo Podhalanka nie była w stanie pokusić się o ripostę.

– Dobrze weszliśmy w mecz, choć boisko gry nie ułatwiało, a rywal ambitnie się nam przeciwstawiał. Generalnie było dużo walki – mówi Krzysztof Bąk, szkoleniowiec wilkowiczan, którzy przed przerwą mieli także szanse Bartłomieja Ferugi czy Dominika Kępysa. W drugiej połowie skupiali się głównie na pilnowaniu wyniku, a defensywa pozostała finalnie niewzruszona.

Gospodarze mieli czego żałować, bo znów byli „na bakier” ze skutecznością. Sz. Śleziak i Kacper Gąsiorek stemplowali poprzeczkę, tuż po zmianie stron bliski powodzenia był Patryk Semik. Plan na udaną końcówkę spotkania zniweczyła „cegła” z 80. minuty, przyznana dla Grzegorza Zawady za faul na Kacprze Śleziaku, choć stwierdzenie, że piłkarze GLKS Nacomi ze spokojem dowieźli wyjazdowy skalp byłoby daleko idącym nadużyciem.