- Mecz stał na bardzo fajnym poziomie, według mnie przewyższającym IV ligę. W grze obu drużyn było dużo jakości piłkarskiej. Natomiast zarówno my, jak i MRKS, dobrze się broniliśmy, stąd taki, a nie inny rezultat - powiedział po meczu trener rezerw Podbeskidzia Adrian Olecki. 

 

Istotnie, tempo meczu stało na bardzo dobrym, piłkarskim poziomie - szczególnie w pierwszych trzech kwadransach. Nie było to spotkanie wielu sytuacji strzeleckich, ale sporej jakości i owszem. Nie oznacza to jednak, iż w ofensywie nic się nie działo. W premierowej odsłonie spotkania więcej sytuacji mieli czechowiczanie. Próby Kamila Jonkisza Jakuby Raszki dobrze obronił Krystian Wieczorek. Swojej szansy szukał także Łukasz Szczurek - bezskutecznie. 

 

 

Po zmianie stron tempo meczu nieco opadło. Cześć przy piłce byli bielszczanie, lecz nie przełożyło się to na bramkowe sytuacje. Ważnym momentem spotkania była 86. minuta, gdy Michał Batelt ujrzał czerwoną kartkę, w konsekwencji dwóch żółtych. Piłkarze rezerw Podbeskidzia zachowali jednak w końcówce zimną krew w defensywie i nie dopuścili rywala do okazji strzeleckiej. 

 

- Czujemy pewien niedosyt. Liczyliśmy w tym meczu na zwycięstwo. Szkoda niewykorzystanych sytuacji z pierwszej połowy, ale sam mecz należy ocenić pozytywnie. Obie ekipy pokazały się z dobrej strony - zaznacza Wojciech Białek, szkoleniowiec MRKS-u.