
Piłka nożna - Puchar Polski
PP, czyli Puchar Poważny?
Niemal dokładnie rok temu Z PRZYMRUŻENIEM OKA analizowaliśmy rozgrywki Pucharu Polski na poziomie podokręgów. Teraz także im się przyglądamy, bo daje się w nich odczuć coś w rodzaju powiewu świeżości.
Już sama liczba klubów, które zdecydowały się wystawić swoje drużyny do pucharowej rywalizacji wiele mówi. Latem w roku ubiegłym – delikatnie rzecz ujmując – szału nie było. Po 21 uczestników miały zmagania w podokręgach bielskim i żywieckim, natomiast 15 ekip przystąpiło do gry na Śląsku Cieszyńskim. Tendencja, jaka wytworzyła się obecnie, jest wzrostowa. To odpowiednio 26 zespołów na Żywiecczyźnie, 23 w podokręgu Bielsko-Biała oraz 21 w regionie skoczowskim.
Nie ma wątpliwości, że niezmiennie dla większości kuszącą nie jest perspektywa zgarnięcia kasy za finalny triumf w zmaganiach na „półce” Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Bo choć gra się przecież o zwycięstwo, to zarazem w wielu klubach realnie mierzą przy tym siły na zamiary. Aktualne również, ale tylko i wyłącznie Z PRZYMRUŻENIEM OKA, pozostaje zdanie, jakie w poprzedniej edycji beskidzkiego Pucharu Polski usłyszeliśmy po przebrnięciu wstępnej fazy rozgrywek. A mianowicie: – Jesteśmy bliżej wyjazdu do stolicy i zagrania w wielkim finale na Stadionie Narodowym.
Puchar jest bezsprzecznie traktowany jako poligon doświadczalny. Okazję do zaprezentowania się dostaje młodzież, czy też zawodnicy „drugiego garnituru”. Pucharowe batalie, choć nierzadko prestiżowe (vide konfrontacje ze „smaczkiem” Błyskawicy Drogomyśl z Beskidem Skoczów, czy Piasta Cieszyn z Wisłą Strumień) oraz derbowe (np. wewnątrzgminne potyczki Rotuza Bronów z MRKS-em Czechowice-Dziedzice i Soły Kobiernice z LKS-em Czaniec), są naturalnym przedłużeniem nad wyraz krótkiego letniego okresu przygotowawczego. I tu cytat kolejny: – Potraktowaliśmy mecz pucharowy jako kolejną jednostkę treningową.
Nic zatem dziwnego, że dochodzi w Pucharze Polski niższych szczebli do na wskroś niecodziennych sytuacji. „Jedynka” cieszyńskiego Piasta przegrywa na terenie a-klasowicza w Kończycach Wielkich, po czym w kolejnej rundzie na tymże przeciwniku „mści się”... formalna „dwójka” klubu z Cieszyna. Na Żywiecczyźnie ze zdumieniem przyglądamy się zgłoszeniu do rozgrywek drużyny złożonej z... arbitrów pod egidą Kolegium Sędziów Żywiec. W Łodygowicach – już po wylosowaniu BKS-u jako rywala dla b-klasowego Słowiana – piłkarze „przegrywają” z... remontem własnego boiska i niemożnością znalezienia zastępczej lokalizacji. Z kolei w Brennej miejscowy Beskid zostaje „zlany” przez Błękitnych z Pierścca, po czym okazuje się, że jeden z piłkarzy zwycięskich gości miast biegać po murawie winien odbywać pauzę.
Czy więc puchar jest lub w niedalekiej przyszłości może być całkowicie poważny? I czy rzeczywiście tego byśmy oczekiwali?
Nie ma wątpliwości, że niezmiennie dla większości kuszącą nie jest perspektywa zgarnięcia kasy za finalny triumf w zmaganiach na „półce” Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Bo choć gra się przecież o zwycięstwo, to zarazem w wielu klubach realnie mierzą przy tym siły na zamiary. Aktualne również, ale tylko i wyłącznie Z PRZYMRUŻENIEM OKA, pozostaje zdanie, jakie w poprzedniej edycji beskidzkiego Pucharu Polski usłyszeliśmy po przebrnięciu wstępnej fazy rozgrywek. A mianowicie: – Jesteśmy bliżej wyjazdu do stolicy i zagrania w wielkim finale na Stadionie Narodowym.
Puchar jest bezsprzecznie traktowany jako poligon doświadczalny. Okazję do zaprezentowania się dostaje młodzież, czy też zawodnicy „drugiego garnituru”. Pucharowe batalie, choć nierzadko prestiżowe (vide konfrontacje ze „smaczkiem” Błyskawicy Drogomyśl z Beskidem Skoczów, czy Piasta Cieszyn z Wisłą Strumień) oraz derbowe (np. wewnątrzgminne potyczki Rotuza Bronów z MRKS-em Czechowice-Dziedzice i Soły Kobiernice z LKS-em Czaniec), są naturalnym przedłużeniem nad wyraz krótkiego letniego okresu przygotowawczego. I tu cytat kolejny: – Potraktowaliśmy mecz pucharowy jako kolejną jednostkę treningową.
Nic zatem dziwnego, że dochodzi w Pucharze Polski niższych szczebli do na wskroś niecodziennych sytuacji. „Jedynka” cieszyńskiego Piasta przegrywa na terenie a-klasowicza w Kończycach Wielkich, po czym w kolejnej rundzie na tymże przeciwniku „mści się”... formalna „dwójka” klubu z Cieszyna. Na Żywiecczyźnie ze zdumieniem przyglądamy się zgłoszeniu do rozgrywek drużyny złożonej z... arbitrów pod egidą Kolegium Sędziów Żywiec. W Łodygowicach – już po wylosowaniu BKS-u jako rywala dla b-klasowego Słowiana – piłkarze „przegrywają” z... remontem własnego boiska i niemożnością znalezienia zastępczej lokalizacji. Z kolei w Brennej miejscowy Beskid zostaje „zlany” przez Błękitnych z Pierścca, po czym okazuje się, że jeden z piłkarzy zwycięskich gości miast biegać po murawie winien odbywać pauzę.
Czy więc puchar jest lub w niedalekiej przyszłości może być całkowicie poważny? I czy rzeczywiście tego byśmy oczekiwali?