Nie mogło być jednak inaczej, skoro gospodarze zanotowali tak fatalny wstęp meczu. Mimo że już w 1. minucie Patryk Gibas stanął przed szansą zdobycia gola, a przelobowanego golkipera Fortuny wyręczyli obrońcy, to kwadrans później nastroje w bestwińskich szeregach było minorowe. W 5. minucie goście za sprawą Michała Pawelczyka wykorzystali kontrę, a 10. minut później futbolówka skozłowała niefortunnie przed bramkarzem Maciejem Wielgusem, by zatrzepotać „w sieci”. Odpowiedź LKS-u na niekorzystny rezultat nastąpiła w 41. minucie. Jakub Zimnal uderzył w kierunku „świątyni” przyjezdnych z rzutu wolnego z bocznego sektora, a dotknięcie piłką głową przez jednego z przeciwniku utrudniło właściwą reakcję golkiperowi Fortuny.

Złapanie kontaktu przed pauzą dawało nadzieję na remontadę po zmianie stron, ale... powtórnie to goście fetowali gola – w 47. minucie w konsekwencji rzutu wolnego i celnego uderzenia Daniela Wiesiołka. Bestwinianie starali się o odrobienie dystansu. Wzdłuż bramki zagrał Gibas, z 10. metra uderzył Tomasz Gala, lecz defensorzy Fortuny drogę piłce zastopowali. Powodzenia nie przyniósł też rajd Piotra Grabskiego, po którym z bliska spudłował Dominik Łyszczarz. Jak na dłoni widoczny był w tych fragmentach meczu dzisiejszy brak napastników – Wojciecha WilczkaIgora Jurzaka. W 85. minucie Fortuna mogła zarazem przypieczętować wygraną przy strzale w słupek.

– Przeciwnik był dziś do bólu skuteczny, bo rzadko się zdarza, aby wszystkie strzały w światło bramki przyniosły gola – podsumował Dawid Szewczuk, szkoleniowiec pokonanych gospodarzy.