Przystąpią do rywalizacji?
Drużyna z Pewli Małej przebojem wdarła się na poziom „okręgowy”. W minionym sezonie należała do ligowej czołówki. Sportowe osiągnięcia zespołu z Żywiecczyzny to tylko jedna strona medalu... Nie byłoby sukcesów LKS-u Pewel Mała bez Daniela Dybczaka, który w pojedynkę finansuje funkcjonowanie klubu. Wsparcie ze strony gminy jest niewielkie, natomiast koszty wraz z kolejnymi awansami rosły. Drużyna w ostatnich latach z C-klasy wskoczyła na szczebel "okręgowy". Przed startem rundy wiosennej minionego sezonu istniało prawdopodobieństwo, iż zespół z Żywiecczyzny do rywalizacji w niej, z przyczyn finansowo-organizacyjnych, nie przystąpi. Ostatecznie tak się nie stało, ale temat, niczym bumerang, powrócił...
LKS Pewel Mała jako jedyny klub nie złożył jeszcze wszystkich dokumentów niezbędnych do uzyskania licencji na grę w „okręgówce”. W najbliższych dniach powinno to nastąpić, ale złożenie dokumentów nie przesądza kwestii przystąpienia do rozgrywek. Dybczak, sponsor i zawodnik zespołu w jednym, wiążącej decyzji jeszcze nie podjął. - Robię wszystko, by Pewel przystąpiła do rozgrywek, ale sam pewnych rzeczy nie przeskoczę. Mam w najbliższych dniach kilka spotkań, nie tylko w sprawach finansowych. Jako beniaminek zrobiliśmy dobry wynik. Zasługujemy na grę w „okręgówce”. Dokumenty licencyjne niedługo skompletujemy. Do końca tygodnia nasza przyszłość powinna się wyjaśnić - klaruje Dybczak, który zaprzecza krążącym w kuluarach plotkom na temat fuzji. - Nie będzie żadnej fuzji. Różne rzeczy się mówi i pisze o Pewli, i o mnie. Do tego nie dopuszczę. Zależy mi na młodzieży z naszej gminy, która u nas trenuje. Fuzja oznaczałaby koniec szkolenia w Pewli Małej - klaruje nasz rozmówca.
Jeśli LKS Pewel Mała przystąpi do rozgrywek, a coraz więcej znaków na niebie na to wskazuje, uczyni to pod okiem trenerskim Roberta Sołtyska.