Dla gospodarzy mecz miał o tyle szczególne znaczenie, iż właśnie dziś klub z Rajczy fetował 75-lecie istnienia. Rywal jednak do fety ani myślał się przykładać, pokazując to, co powszechnie wiadomo – siła rażenia Błyskawicy może dla wielu ligowców być czynnikiem, na który receptę trudno będzie znaleźć. Kadrowo odmłodzona Soła argumentów istotnie dziś nie miała.

Sobota w Rajczy okraszona została golami z 22. i 30. minuty. Oba strzelił faworyt. Fenomenalne było uderzenie Sebastiana Rychlika w same „widły”, a koronkowa akcja, którą z bramkowym zyskiem przeprowadzili Oleksandr MikloshVolodymyr Varvarynets. Gospodarze usiłowali przed przerwą dystans zniwelować. Bliscy tego byli po szarży Patryka Tomali, gdy domagali się podyktowania „11”, na co sędzia ostatecznie się nie zdecydował.

Spotkanie na dalszym jego etapie naznaczone zostało wieloma sytuacjami ekipy z Drogomyśla. Najczęściej na przeszkodzie w gromadzeniu kolejnych trafień stawał doskonale dysponowany Sebastian Wydra, który stopował strzały m.in. Błażeja Bawoła z bliska z woleja, Vitaliya Miklosha z dystansu czy Bartłomieja Szołtysa w pojedynku „oko w oko”. Poprzeczkę z kolei ostemplował Daniel Krzempek. – Szkoda, że nic więcej nie wpadło, natomiast mamy za sobą dobry start sezonu. Pamiętajmy o tym, że teren w Rajczy zawsze uchodził za trudny do zdobycia – zauważa Krystian Papatanasiu, szkoleniowiec Błyskawicy.