
Piłka nożna - Puchar Polski
Puchar rządzi się swoimi prawami
To, że w Pucharze Polski często dochodzi do niespodzianek to wiemy. Tym razem takową sprawił beniaminek AP-Sport Bielskiej Ligi Okręgowej - Tempo Puńców, który pokonał IV-ligowy Beskid Skoczów.
Nic nie zapowiadało się na początku meczu, że Tempo przechyli szalę zwycięstwa na swą stronę. Gracze Beskidu jak na faworytów grali jak na faworytów przystało, podczas gdy gospodarze ani razu szczególnie nie zagrozili bramce strzeżonej przez Dominika Chmiela. Gracze ze Skoczowa z kolei konsekwentnie szukali swojego pierwszego trafienia. Najbliżej ze wszystkich zawodników był Przemysław Węgrzyn, który miał dwie sytuacje sytuacje sam na sam, lecz w obu przypadkach górą był bramkarz Tempa - Bartłomiej Oleksy, który już niejednokrotnie w ostatnim czasie udowadniał, że jest bardzo pewnym punktem w swoim zespole.
- W przerwie przeprowadziłem cztery zmiany, aby jak najwięcej zawodników mogło zagrać w tym meczu. Taka była moja decyzja, którą podjąłem już przed spotkaniem. W pierwszych minutach nic się nie zapowiadało, że przegramy tę potyczkę - ocenił szkoleniowiec Beskidu - Mirosław Szymura. Istotnie gracze ze Skoczowa mocno napierali na bramkę beniaminka "okręgówki". Stuprocentowe sytuacje mieli Jakub Chmiel, lecz piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek oraz Michał Grześ, który nie zdołał pokonać golkipera gospodarzy. Potem można mówić o pechu Beskidu. W przypadkowym starciu ucierpiał wcześniej wspomniany Grześ i skoczowianie ze względu na wykorzystaną ilość zmian grali w dziesiątkę. - Biorę to na siebie. Ta decyzja trochę nas kosztowała - stwierdził z pokorą M. Szymura. Bezlitośnie wykorzystali to goście. Wynik spotkania w 71. minucie otworzył Mateusz Wigezzi, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym po rzucie rożny. Tempo dobiło swojego rywala w końcówce spotkanie. Efektowną kontrę precyzyjnie zamknął Wojciech Kołek i tym sposobem drużyna z Puńcowa awansowała dalej w Pucharze Polski kosztem IV-ligowca ze Skoczowa.
- Puchary rządzą się swoimi prawami. Wyszliśmy z założeniem, że chcemy wygrać to spotkania pomimo, że dałem zagrać zawodnikami, którzy mniej grali w ostatnim czasie. Nie jest to żadne usprawiedliwienie, bo powinniśmy wygrać to spotkanie. Mieliśmy ku temu sytuacje w pierwszej oraz na początku drugiej połowy, jednak zawiodła nasza skuteczność. Musimy jak najszybciej wyrzucić ten mecz z naszej pamięci i z chłodną głową podejść do sobotnich derbów z "dwójką" Podbeskidzia - klaruje szkoleniowiec Beskidu Skoczów.
- W przerwie przeprowadziłem cztery zmiany, aby jak najwięcej zawodników mogło zagrać w tym meczu. Taka była moja decyzja, którą podjąłem już przed spotkaniem. W pierwszych minutach nic się nie zapowiadało, że przegramy tę potyczkę - ocenił szkoleniowiec Beskidu - Mirosław Szymura. Istotnie gracze ze Skoczowa mocno napierali na bramkę beniaminka "okręgówki". Stuprocentowe sytuacje mieli Jakub Chmiel, lecz piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek oraz Michał Grześ, który nie zdołał pokonać golkipera gospodarzy. Potem można mówić o pechu Beskidu. W przypadkowym starciu ucierpiał wcześniej wspomniany Grześ i skoczowianie ze względu na wykorzystaną ilość zmian grali w dziesiątkę. - Biorę to na siebie. Ta decyzja trochę nas kosztowała - stwierdził z pokorą M. Szymura. Bezlitośnie wykorzystali to goście. Wynik spotkania w 71. minucie otworzył Mateusz Wigezzi, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym po rzucie rożny. Tempo dobiło swojego rywala w końcówce spotkanie. Efektowną kontrę precyzyjnie zamknął Wojciech Kołek i tym sposobem drużyna z Puńcowa awansowała dalej w Pucharze Polski kosztem IV-ligowca ze Skoczowa.
- Puchary rządzą się swoimi prawami. Wyszliśmy z założeniem, że chcemy wygrać to spotkania pomimo, że dałem zagrać zawodnikami, którzy mniej grali w ostatnim czasie. Nie jest to żadne usprawiedliwienie, bo powinniśmy wygrać to spotkanie. Mieliśmy ku temu sytuacje w pierwszej oraz na początku drugiej połowy, jednak zawiodła nasza skuteczność. Musimy jak najszybciej wyrzucić ten mecz z naszej pamięci i z chłodną głową podejść do sobotnich derbów z "dwójką" Podbeskidzia - klaruje szkoleniowiec Beskidu Skoczów.