- Mecz był dość wyrównany, jednak uważam, że mieliśmy więcej klarownych sytuacji. Teren w Bieruniu nie należy jednak do przyjemnych. Miejscowa drużyna na pewno urwie jeszcze parę punktów faworytom, dlatego jestem zadowolony z pracy całej drużyny - mówi nam trener KS-u, Łukasz Błasiak. 

 

O pierwszej połowie można powiedzieć, iż się... odbyła. Bezbramkowy wynik do przerwy nie może dziwić żadnego z obserwatorów meczu, wszak przypominał on typowe piłkarskie "szachy". Gospodarze szukali swoich okazji długim podaniem, natomiast dobrze w tym aspekcie radziła sobie obrona KS-u. Po stronie ekipy z Międzyrzecza dobrą akcję stworzył Dawid Lech, który zdecydował się na strzał z 20. metra - piłka jednak nieznacznie minęła słupek. Potencjał miał także dwójkowy szturm Kacpra Mazura Danielem Skrobiszem. 

 

Oczekiwane gole przyszły krótko po rozpoczęciu drugiej części spotkania. Już w 48. minucie na prowadzenie zespół z Międzyrzecza wyprowadził Adrian Pitry, wykorzystując akcję zainicjowaną przez Łukasza Szewczyka i dogranie od Lecha. Gospodarze potrzebowali raptem 180 sekund, aby odpowiedzieć trafieniem, po tym jak napastnik Piasta wygrał pojedynek "oko w oko" z golkiperem KS-u. Więcej bramek w tym spotkaniu kibice nie zobaczyli. A mogli. W ofensywie zabrakło piłkarzom z Międzyrzecza minimalnie więcej szczęścia i wyrachowania przy próbach Skrobisza, Mazura, Jakuba Ogórka czy Kacpra Duźniaka.