Rafał Rus o Magórce Czernichów w STREFIE WYWIADU: Chcemy patrzeć długofalowo
- Przed sezonem nikt nie zakładał czołówki tabeli. Tymczasem niemalże do samego końca walczyliśmy o awans. Drużynie należy się szacunek - podkreśla Rafał Rus, grający członek zarządu Magórki Czernichów, który jest naszym kolejnym gościem w cowtorkowej STREFIE WYWIADU.
Sportowe Beskidy.pl: Jeżeli ktoś przed sezonem powiedziałby, że Magórka będzie walczyła o awans, to poważnie z całą pewnością społeczeństwo by go nie potraktowało. Rafał Rus: Przed sezonem nikt w klubie nie zakładał nawet pierwszej trójki. Dopiero w trakcie sezonu, gdy wygraliśmy pierwsze pięć spotkań z rzędu, a w efekcie jesień zakończyliśmy na fotelu lidera wiedzieliśmy, że tegoroczne rozgrywki mogą być dla nas udane. Niemalże do samego końca walczyliśmy o tytuł, co w porównaniu z ostatnimi dwoma sezonami jest niewiarygodnym dla niektórych wynikiem.
Po rundzie jesiennej byliście liderem i odważnie mówiliście o awansie. W ostatecznym rozrachunku miejsce na podium to niedosyt? - Tak jak mówiłem wcześniej - przed sezonem nikt "pudła" nie zakładał, więc powinniśmy być zachwyceni takim wynikiem. Skłamałbym jednak mówiąc, że nie odczuwamy lekkiego niedosytu. Jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc chcieliśmy wygrać ligę. Boiskowa rzeczywistość zweryfikowała jednak nasze braki oraz niedociągnięcia. Mimo wszystko w klubie wszyscy jesteśmy zadowoleni z tego sezonu. Podium mamy pewne, a przecież do końca zostały dwie kolejki i dalej możemy zdobyć wicemistrza.
Straciliście szanse na awans kosztem Borów Pietrzykowice... - Bory to drużyna, która w przeciągu całego sezonu na mistrzostwo zasłużyła najbardziej, czego ja w imieniu naszego klubu - bardzo im gratuluję. Pietrzykowianie grali najrówniej, jesienią deptali nam po piętach, wiosną odjechali. Podobnie, jak i Podhalanka Milówka, która również miała spore szanse na awans. Obie drużyny grały solidnie w przekroju zarówno rundy jesiennej jak i wiosennej. Ktoś jednak awans musiał zrobić. Boisko zweryfikowało kto zasłużył bardziej na ten awans.
Jakich doszukujesz się pozytywów oraz negatywów po tym sezonie? - Największym negatywem jest z całą pewnością terminarz rozgrywek, gdyż wiosnę przyszło nam rozpocząć od pięciu meczów wyjazdowych z rzędu. W nich pogubiliśmy trochę punktów i to przełożyło się na końcowy rezultat. Pozytyw? Ich jest o wiele więcej, bo to była udana dla nas kampania. Przede wszystkim cieszy fakt, że w Czernichowie wykrystalizował się mocny, zgrany zespół, w którym panuje dobra atmosfera. Świetny debiut na ławce trenerskiej zaliczył Kamil Zoń, który znacznie przyczynił się do tego wyniku. W klubie myślimy przyszłościowo pod kątem nowego sezonu. Biorąc pod uwagę miniony, plany będą ambitne.Po takim sezonie z całą pewnością telefon klubowy będzie gorący, niczym żelazko. Jesteście gotowi na ewentualne osłabienia? - Oficjalnie nikt nie zgłosił jeszcze chęci odejścia do innego klubu, aczkolwiek w trakcie sezonu było zainteresowanie ze strony innych zespołów, zwłaszcza naszymi młodymi zawodnikami. My jednak nie planujemy się osłabić. Zamiary są takie, aby sukcesywnie tę I drużynę wzmacniać. Trzon drużyny na pewno zostanie zachowany, bo chcemy grać o wysokie cele.
Jakie plany na przyszły sezon w takim razie? - Bardzo wiele zależy od tego na co pozwoli budżet gminy oraz jakie będzie nastawienie władz do naszego klubu. Na chwilę obecną jesteśmy jedynym istniejącym klubem w gminie Czernichów, wszak w Międzybrodziu Bialskim póki co nie planują reaktywacji. Chcemy również kłaść większy nacisk na dotarcie do młodzieży z sąsiednich wsi, bowiem zainteresowanie aktywnym uprawieniem sportu regularnie niestety maleje. Jeżeli chodzi natomiast o drużynę seniorów, to chcemy potwierdzić, że ten sezon nie był jednorazowym "wyczynem" i powalczyć jeżeli nie o awans, to na pewno o podium.
Dziękuję za rozmowę. - Dziękuję i pozdrawiam Czytelników Sportowych Beskidów.