Zawodnicy Michała Pszczółki po zeszłotygodniowej, premierowej porażce w Milówce bardzo chcieli udowodnić, że był to wypadek przy pracy i rozpocząć nową serię zwycięstw. Co więcej, do Puńcowa przyjechał beniaminek, który sensacyjnie zremisował z faworyzowanym Tempem 1:1 na własnym boisku w rundzie jesiennej. Co gorsza dla gości, Piotr Motyka mógł skorzystać tylko z 13. zawodników...

 

Co ciekawe, wszystkie bramki w tym spotkaniu padły w jego pierwszej połowie. Strzelanie rozpoczął w 5. minucie Paweł Leśniewicz, a 3. minuty później swojego gola numer 1 zdobył Jakub Legierski. Jak się okazało napastnik miał powtórzyć tę sztukę jeszcze aż 4-krotnie. Na 8 goli, które ostatecznie strzelili gospodarze złożył się jeszcze dublet Tomasza Stasiaka. Miejscowi podczas premierowych 45. minut zdominowali mecz i nie pozwolili gościom nawet na kontrataki.

 

W przerwie trener Pszczółka dokonał 3 zmian, wpuścił na murawę m.in. bramkarza Wojciecha Maciejowskiego. Golkiper zapobiegł utracie gola, kiedy to umiejętnie skrócił kąt i okazał się lepszy od zawodnika Muńcoła w sytuacji sam na sam. Świadczy to o tym, że przyjezdni zaczęli sobie poczynać o wiele lepiej, a na wyróżnienie spośród ich szeregów zasługiwali Patryk Teter Arsenii Krysko. Mimo że po zmianie stron Tempo nadal dominowało, a Muńcuł zaczął stwarzać zagrożenie, to ani lider "okręgówki", ani goście nie zdołali powiększyć dorobku bramkowego.

 

- Mecz bez większej historii. Dla mojego zespołu najważniejszy był powrót na zwycięski szlak. Widać to było szczególnie w pierwszej połowie, kiedy wykazywaliśmy się wielkim zaangażowaniem i strzelaliśmy bramki. Szkoda, że nie udało się nam zdobyć goli po przerwie. Z ogólnego rachunku jesteśmy bardzo zadowoleni, bo zrealizowaliśmy nasz cel - podsumował szkoleniowiec gospodarzy.